Zwolak Piotr „Junior”

Zwolak Piotr „Junior”

Piotr Zwolak urodził się 15 czerwca 1928 roku w Janowie Lubelskim w rodzinie robotniczej. Przed wojną uczęszczał do miejscowej szkoły powszechnej, lecz kontynuację jego edukacji przerwał wybuch wojny. W czasie okupacji niemieckiej podjął pracę w janowskich magazynach zbożowych. W 1944 roku rozpoczął swoją działalność konspiracyjną w placówce Armii Krajowej w miejscowości Obrówka koło Janowa Lubelskiego, która była podległa oddziałowi Narodowej Organizacji Wojskowej – Armii Krajowej dowodzonemu przez Franciszka Przysiężniaka „Ojciec Jan”. Po przysiędze przyjął pseudonim „Junior”[1].

Moim zadaniem było składanie meldunków o ruchach wojsk niemieckich oraz o tych ludziach, którzy kolaborują z okupantem. Byłem również kilka razy z meldunkami w miejscowości Kuryłówka – leśnej wiosce, która była bazą oddziału – wspominał po latach „Junior”[2].

Po wkroczeniu wojsk sowieckich na teren Lubelszczyzny, Piotr Zwolak ukrywał się w Chrzanowie, położonym w powiecie janowskim. Do swojego rodzinnego domu powrócił w lutym 1945 roku, gdzie ponownie nawiązał kontakty z kolegami z podziemia, którzy nie złożyli broni i stawiali opór sowietyzacji kraju. Zwolak został łącznikiem oddziału porucznika Rajmunda Grzybowskiego „Sępa” (był to dezerter z Ludowego Wojska Polskiego, były partyzant z 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej), oraz strukturami podziemia antykomunistycznego w Janowie Lubelskim. W lipcu 1945 roku „Junior” został aresztowany przez NKWD i brutalnie przesłuchiwany. Celem było zdobycie informacji o oddziale „Sępa”. Wchodzę do pokoju na pierwszym piętrze. Za stołem siedzi oficer, który mnie aresztował. Przy drzwiach stoi na straży skośnooki sołdat z automatem. W czasie przesłuchania oficer mówił płynnie po polsku. […] Na znak oficera podchodzi do mnie sołdat i zostaję uderzony kolbą karabinu w głowę. Spadam z krzesła. Jeszcze leżąc jestem bity i kopany. Czuję smak krwi w ustach. Chwiejąc się na nogach zostałem odstawiony do piwnicy. […] Brakowało mi dwóch zębów. Jeszcze kilka razy byłem w podobny sposób przesłuchiwany[3].Po kilku dniach udało mu się uciec i schronić u zaprzyjaźnionych gospodarzy we wsi Ruda.

W lutym 1946 roku Piotr Zwolak nawiązał kontakt z Ryszardem Krusche „Czarnym Renkiem”, który wówczas już służył w oddziale partyzanckim pod dowództwem Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Za jego namową „Junior” pojechał do Ratoszyna w celu nawiązania kontaktu z oddziałem partyzanckim WiN, poprzez skrzynkę kontaktową prowadzoną przez Waleriana Tyrę „Walerka”, którego znał z konspiracji janowskiej. Po kilku dniach „Junior” został przydzielony jako amunicyjny rkm do oddziału Michała Szeremieckiego „Misia”.

Oddział „Misia” liczył w owym czasie około 30 żołnierzy. Był, jak wszystkie oddziały, bardzo dobrze uzbrojony. Przeważały karabiny maszynowe różnego rodzaju. Zbędna broń zdobyta w akcji była „melinowana”. Pod koniec marca 1946 roku nasz oddział na czele z „Zaporą” podążał w stronę Zamościa. Przechodząc przez Pawłów gm. Piotrowin został niespodziewanie ostrzelany przez placówkę ORMO. Zginął nasz dowódca plutonu „Junak”. W czasie wymiany ognia budynek został spalony. Zginęli ormowcy: J. Drelich i J. Stalmowicz. Inni zdołali uciec[4].

Piotr Zwolak aktywnie uczestniczył we wszystkich akcjach przeprowadzonych w tamtym okresie przez pluton „Misia”. W maju „Junior” razem z „Czarnym Renkiem” i „Łosiem” (NN) przebywał w Janowie Lubelskim, gdzie przypadkowo spotkali się z sowieckimi żołnierzami. W wyniku wymiany ognia zginęło pięciu żołnierzy sowieckich, w tym major Witali Kosobiejczykow i starszy lejtnant Szabułtasow. Niestety tragicznie zginął także „Łoś”, który był członkiem oddziału „Misia” i podobnie jak on, pochodził z 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej[5]. W czerwcu 1946 roku „Junior” razem z całym oddziałem wyruszył do Puszczy Solskiej. W okolicach Frampola zdobyli kilka wojskowych ciężarówek. Z ich pomocą „Zapora” zdecydował się zaatakować posterunek Milicji Obywatelskiej w Bychawie. Po jego rozbiciu oddział skierował się do Krzczonowa, Żukowa i kontynuował marsz w kierunku na  Krasnystaw. 2 czerwca 1946 roku o godz. 15 po południu do os. Bychawa przybyła grupa uzbrojonych osobników w sile około 80 ludzi, którzy przyjechali na kilkunastu od strony leśniczówki i Niedrzwicy i po zniszczeniu w Urzędzie Pocztowym centrali telefonicznej urządzeń technicznych urządzili wiec na rynku wygłaszając przemowy, namawiając do niebrania udziału w głosowaniu ludowym i niesłuchaniu obecnego rządu – głosiły oficjalne meldunki[6].

Telefonogram do szefa WUBP w Lublinie ws. zastrzelenia mjr. Kosobiejczykowa przez „Czarnego Renka” w Janowie Lubelskim. Oczywiście ilość partyzantów została propagandowo zwiększona przez PUBP w Kraśniku | Źródło: AIPN BU 2503/1/2, k. 68 (Zbiory autora).

Pod koniec czerwca 1946 roku Piotr Zwolak został wysłany przez „Zaporę” w rejon Janowa Lubelskiego celem nawiązania kontaktu z oddziałem NOW dowodzonym przez Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka”. Ten oddział działał na pograniczu lubelskiego i podkarpackiego. Po powrocie do oddziału „Zapora” zdecydował się przydzielić Zwolaka do oddziału Tadeusza Skraińksiego „Jadzinka”. Powodem tej decyzji była chwilowa absencja oddziału „Misia”. „Junior” trafił do drużyny Bronisława Jaśkowskiego „Tułacza”. W składzie tej drużyny Zwolak wziął udział w starciu „Zaporczyków” z „ludowym” Wojskiem Polskim, które miało miejsce 6 lipca 1946 roku w Marysinie. Mimo mniejszych sił, partyzanci, wykorzystując zaskoczenie, rozbili grupę 7. kołobrzeskiego pułku piechoty. W wyniku 15-minutowej strzelaniny zginęło trzech żołnierzy, a pięciu zostało rannych. Po stronie „Zaporczyków” nie odnotowano żadnych strat[7].

W drugiej połowie lipca 1946 roku oddziały „Misia”, do którego powrócił Piotr Zwolak, „Jadzinka” oraz oddział Jana Szaliłowa „Renka”, pod bezpośrednim dowództwem „Zapory”, wyruszyły spod Urzędowa na rajd po Rzeszowszczyźnie. W trakcie tego rajdu doszło do szeregu potyczek zarówno z siłami resortu bezpieczeństwa, jak i żołnierzami Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także z wojskami radzieckimi. Pierwsza większa potyczka rozegrała się w Świtakach, gdzie rozbito obławę UB-KBW podążającą śladami „Zaporczyków”. Następnie 8 sierpnia kilku kolegów z oddziału „Misia” i „Renka” pod komendą por. „Tęczy” ma jechać po żywność do sklepu w miejscowości Cmolas. Wśród nich i ja się znalazłem – wspominał po latach Zwolak – „Zapora” z pozostałymi oddziałami ma czekać na nas w miejscowości Ostrowy Tuszowskie. […] Nikt z całego zgrupowania nie przypuszczał, że to my będziemy sprawcami ogromnego zamieszania na tych terenach. Już po kilkunastu minutach słychać warkot samochodu. Zostaliśmy postawieni w stan alarmu przez nasze ubezpieczenie. Widać zbliżające się dwa amerykańskie studebeckery. Muszą w nich jechać sowieci, ponieważ te wozy były na usługach ich wojska.[] Lecą w ich stronę serie z broni maszynowej. Wozy tańczą po szosie i zatrzymują się gwałtownie nad rowem. Poprawiamy po stojących samochodach[8]. O efektach walki może świadczyć meldunek Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie mówiący o tym, że czterech żołnierzy Armii Czerwonej zostało zabitych. Dwa auta należące do dyrekcji pocztowej w Rzeszowie (sic!) zostały uszkodzone[9]. Akcja ta stała się przyczyną większej bitwy stoczonej przez pozostałe oddziały zgrupowania „Zapory” w Ostrowach Tuszowskich.

>>> Czytaj także: Rajd zgrupowania partyzanckiego „Zapory” po Podkarpaciu <<<

Rajd „Zapory” po Rzeszowszczyźnie. Las koło Dobrynina, lato 1946 r. Od lewej stoją: Edward Kwiatkowski „Sokół”, Stanisław Rusek „Tęcza”, Edward Foryt „Tarzan”, Michał Szeremecki „Miś”, Karol Białek, NN, Hiernonim Dekutowski „Zapora”, NN, Aleksander Rusin „Rusal”, Zdzisław Kozak „Zdzicho”, Jan Szaliłow „Renek”, Jerzy Miatkowski „Zawada”, NN, NN „Leszczyna”, Ryszard Krusche „Czarny Renek”, Marian Klocek „George”, Jan Blicharz „Sosna”, Władysław Boguta „Szef”, Zdzisław Harasim „Kwiatek”, Piotr Zwolak „Junior„, Władysław Jezieto, Piotr Dobosz. Od lewej klęczą: Eugeniusz Siekaczyński „Ślipek”, Anna Moskal (sanitariuszka), Czesław Cyran „Witoldek”, Maria Kuśnierz-Rusin „Mucha”, Jerzy Stefański „Cedur”, Zygmunt Chudzicki „Malutki”, Marian Muciek „Tulipan”. Od lewej siedzą i leżą: Jan Gawryś „Sroka”, NN, Kazimierz Kocoń „Dębek”, NN „Kazek”, NN „Marian”, NN, NN, Antoni Blicharz „Motor”, Adam Świątek „Francuz”, NN, NN, Marian Wójcik „Rota”. | Źródło: Zbiory Autora

W W drugiej połowie września 1946 roku „Zapora” zarządził powrót na Lubelszczyznę. Podczas tego przemieszczania się, 22 września 1946 roku doszło do starcia pod Świnkami, kiedy duża grupa żołnierzy resortu zaatakowała miejsce, gdzie odpoczywali partyzanci. Według raportu przesłanego przez Wojewódzką Komendę Milicji Obywatelskiej w Rzeszowie, w grupie pościgowej pod dowództwem kpt. NKWD Szułakowa znajdowało się łącznie 18 osób z plutonu rezerwy Komendy Placówki Milicji Obywatelskiej w Nisku, 19 funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Nisku oraz 70 żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego[10].

Łapiemy swoją broń i chcemy wyskoczyć ze stodoły, lecz jest już za późno. Nawała ognia z broni maszynowej rąbie po naszej stodole. Intuicyjnie przylegamy do klepiska. Z wrót stodoły sypią się drzazgi. Za chwilę odpadają. Słyszymy już ogień naszego zgrupowania z dalszych kwater. Wreszcie wypadamy grupami i pod ogniem obu stron wycofujemy się do swoich. Całe nasze zgrupowanie jest teraz na dużej polanie. Przeciwnik obsadził brzeg lasu i prowadzi zmasowany ogień. Powoli opanowujemy krytyczna sytuację. […] Pozostałe oddziały już realizują plan okrążenia. Resort jednak przejrzał nasze zamysły. Pękła ich obrona. Poleciała biała rakieta. Zaczęli się szybko wycofywać. Dopadamy do lasu, ale już ich nie ma. Nasze oddziały wracają na leśną polanę. Sprawdzamy straty. Jest dwóch rannych z oddziału por. „Renka”. Jeden to Marian Wójcik „Warta” – dostał  kość goleniową. Z nim nie jest tak źle. Drugi to Edek Kwiatkowski „Sokół”. Jest ciężko ranny[11]. „Junior” wraz z „Czarnym Renkiem” został wysłany po furmankę i lekarza dla rannych żołnierzy, jednak w czasie przejazdu natknęli się na powracających z walki żołnierzy KBW i musieli zawrócić bez lekarza – „Sokołowi” już nie trzeba lekarza. Tuż przy polnie, na skraju lasu, gdzie trwała walka, kopią mu grób. Zdążyliśmy jeszcze razem z innymi oddać honorową salwę. […] Rannego Mariana Wójcika „Wartę” zawieźliśmy do Adama i Marysi Momotów, mieszkających we wsi Biała k. Janowa[12].

>>> Czytaj także: Potyczka pod Świnkami <<<

Jesienią 1946 roku oddział „Misia” powrócił na tereny powiatu janowskiego, gdzie podporządkował sobie działające w tym rejonie oddziały pod dowództwem „Jania” i „Błyska”, które były luźno podporządkowane komendzie powiatowej Narodowych Sił Zbrojnych. W tym czasie doszło do wielu starć z funkcjonariuszami UB-KBW. 26 listopada oddziały „Misia” stoczyły walkę z żołnierzami Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod Chrzanowem, gdzie zginął Leonard Wejler „Jeleń”, oraz jeden z żołnierzy KBW[13]. W grudniu, w okolicach leśnej wioski Flisy, doszło do koncentracji patrolu „Misia”, „Jadzinka”, Stanisława Jasińskiego „Samotnego” oraz Jerzego Karcza „Bohuna”. Ich zadaniem była pacyfikacja wsi Kocudza określanej mianem „czerwonej Moskwy”. Następnie oddziały powróciły w rejon powiatu kraśnickiego, w okolice Urzędowa.

5 stycznia 1947 roku miało miejsce tragiczne wydarzenie dla patrolu „Misia”. W Zakąciu koło Józefina doszło do starcia z grupą UB-WP, w którym zginęli dowódca patrolu Michał Szeremiecki „Miś” oraz jego adiutant Kazimierz Kowal „Sokół”. Po donosie informatora na miejsce stacjonowania partyzantów przybyła grupa ochraniająca lokal wyborczy w Wilkołazie. Wywiązała się ciężka walka, w której po stronie partyzantów poległo dwóch wspomnianych żołnierzy, zaś po stronie grupy ochronnej zginął sierżant Jan Lipiński, a ranny został plutonowy Zenobiusz Pypłacz. Nad ranem ciszę przerywa ogień z erkaemów tuż obok naszej chaty. Walą po nas, tylko szyby i drzazgi lecą z chałupy. Nikt z nas nie poderwał się. […] Powoli podczołgujemy się do naszej broni, która jest oparta o ścianę. Odróżniamy teraz dwa erkaemy, które strzelają razem, albo na zmianę. […] Wrogie erkaemy nagle ucichły. […] Kopnąłem drzwi i wyskoczyłem na zewnątrz – wspomina bitwę „Junior” – Te dwa erkaemy resortu miały nas wykurzyć z kwater, my mieliśmy uciekać do lasu, więc oni obsadzili jego brzeg i spokojnie czekali na nas. Tak, to był dobry plan, tylko że zawiódł, ponieważ my zamiast do lasu, wycofaliśmy się na pola[14]. W czasie akcji kule resortu dosięgły „Misia” oraz biegnącego za nim „Sokoła”.

Rozbity oddział schronił się w okolicach pobliskiego Urzędowa, gdzie dowództwo nad żołnierzami powierzono dowódcy żandarmerii zgrupowania Romanowi Grońskiemu „Żbikowi”. Następnie oddział wyruszył w kierunku Janów Lubelski-Krasnystaw. W rejonie Hoszni Ordynackiej doszło do starcia z żołnierzami Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w trakcie którego „Junior” odniósł ranę w prawą nogę od szrapnela pochodzącego z pocisku moździerzowego.

W marcu 1947 roku odbyła się koncentracja wszystkich oddziałów na której mjr Hieronim Dekutowski „Zapora” wraz z inspektorem WiN Władysławem Siłą-Nowickim „Stefanem” ogłosił rozwiązanie zgrupowania. Na drugi dzień ja, „Wrzos” i kilku kolegów odjeżdżamy furmanką. Swoją broń zostawiłem. Były to dwa pistolety i polski erkaem.[…] Jedziemy do Lublina aby się ujawnić. Wchodzimy do budynku na ulicy Krótkiej. Poczekalnia wypełniona ludźmi. Po kilku minutach wyszedł z pokoju oficer z pytaniem, czy ktoś jest od „Zapory”. Po naszym zgłoszeniu kazał nam od razu wejść. My pytamy o kpt. Lachowskiego, do którego skierował nas „Zapora”. Jest tym zaskoczony. Pyta, czy „Zapora” zna Lachowskiego. Mówimy, że nie wiemy. Pyta o miejsce pobytu. Odpowiadamy, że tego również nie wiemy. Czy mamy ze sobą broń do zdania? Odpowiadamy, że kazano nam zostawić w oddziale. Podajemy dane osobowe i pseudonimy. Pyta, kiedy poszedłem do lasu. Mówię, że trzy miesiące temu i byłem w oddziale „Misia”. Moją bronią był karabin. Oprócz danych osobowych, na wszystkie inne pytania kłamałem. Po zapisaniu wszystkiego wręczył nam zaświadczenia o ujawnieniu. […] Pociągiem wracamy do domu[15].

Pod koniec 1948 roku Piotr Zwolak podjął decyzję o wstąpieniu do Technicznej Szkoły Lotniczej w Bemowie pod Warszawą. Oczywiście, składając podanie, zataił informację o swojej wcześniejszej działalności konspiracyjnej. Mimo to, Urząd Bezpieczeństwa nie pozwolił mu zapomnieć o przeszłości i doprowadził do jego zesłania do karnej kompanii. W 1950 roku Zwolak został usunięty ze służby. Po tym wydarzeniu powrócił do Kraśnika, gdzie ukończył gimnazjum i liceum, a następnie rozpoczął studia na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Dyplom uzyskał w 1958 roku.

Po ukończeniu studiów podjął pracę jako nauczyciel w jednej z lubelskich szkół podstawowych, gdzie pozostał do momentu przejścia na emeryturę.

Piotr Zwolak „Junior” zmarł 5 października 2018 roku i został pochowany na cmentarzu przy ulicy Unickiej w Lublinie.


PRZYPISY:
[1] E. Kurek, Zaporczycy w fotografii 1943-1963, Lublin 2009, s. 146.
[2] P. Zwolak, My z oddziałów „Zapory”…, Lublin 1999, s. 15.
[3] Ibidem, s. 21-22.
[4] Ibidem, s. 30-31.
[5] AIPN BU 2503/1/2, Pismo do Szefa WUBP w Lublinie. Raport specjalny, 3 VI 1946 r., (Kraśnik), k. 63.
[6] AIPN BU 2503/1/2, Pismo wójta gminy Bychawa R. Wojtuszkiewicza do starosty powiatowego, 3 VI 1946, (Bychawa), k. 68.
[7] H. Pająk, Akcje oddziałów „Zapory” w raportach UB i MO, Lublin 1992, s. 162.
[8] P. Zwolak, op.cit., s. 44.
[9] AIPN BU 2503/1/2, Wyciąg ze sprawozdania WUBP w Rzeszowie dotyczący napadu bandy Zapory, 12 VIII 1946 r., (Rzeszów), k. 126.
[10] H. Pająk, op.cit., s. 88.
[11] P. Zwolak, op.cit., s. 51.
[12] Ibidem, s. 52-53.
[13] AIPN BU 2503/1/2, Telefonogram do Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego, 27 XI 1946 r., (Kraśnik), k. 228.
[14] P. Zwolak, op.cit., s. 64-65.
[15] Ibidem, s. 74.-75.