„Zapora” – rówieśnik niepodległej – recenzja broszury IPN

„Zapora” – rówieśnik niepodległej – recenzja broszury IPN

Drugą recenzję w temacie Zaporczyków chciałbym poświęcić broszurze wydanej przez lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej z okazji 100-lecia niepodległości państwa polskiego. Publikację Hieronim Dekutowski „Zapora” – rówieśnik niepodległej. 24.09.1918-7.03.1949 przygotowało dwóch autorów: Paweł Skrok i Tomasz Panfil we współpracy z regionalistą Piotrem Kononowiczem.

Wspomniana broszura informacyjna, posiadająca z założenia charakter edukacyjny, liczy 32 strony, z czego prawie jedną trzecią stanowią fotografie. Chciałbym w ten sposób zaznaczyć, że ze względu na objętość nie można jej utożsamiać z publikacją książkową, lecz bardziej z artykułem.

Ze względu na charakter edukacyjny, tj. broszura skierowana przede wszystkim do młodzieży, Autorzy posłużyli się przyjemnym w czytaniu językiem popularno-naukowym, bez pełnego aparatu naukowego. Jest to dobre rozwiązanie chociaż moim zdaniem w przypadku zastosowania dosłownych cytatów brakuje przypisów (albo innych odnośników), ponieważ nie zawsze wiadomo kto jest autorem zacytowanego fragmentu. Jak na historyków IPN przystało, pomimo charakteru publikacji, Autorzy na jej końcu przedstawili selektywną bibliografię, w której wyodrębnione zostały zarówno materiały archiwalne, wspomnienia, jak i opracowania. Jest to dobre posunięcie ponieważ osoba zainteresowana tematem może na jej podstawie rozszerzyć swoją wiedzę w przyszłości.

>>> Pobierz broszurę ze strony IPN <<<

Jednakże jakby wyglądała recenzja, gdyby nie sprawdzić naukowej zawartości publikacji przygotowanej przez dwóch pracowników lubelskiego IPN. Pozwolę sobie wyszczególnić tylko wybrane problemy, które najbardziej rzuciły mi się podczas jej czytania.

Na stronie 6 Autorzy wspominają uczestnictwo Zaporczyków w potyczce z Niemcami z 24 maja 1944 roku pod Krężnicą Okrągłą. Ich zdaniem tego dnia, składająca się z 16 aut ciężarowych niemiecka kolumna miała składać się z „czterech kompanii i dwóch batalionów żandarmerii”. Nie wiem na podstawie jakich danych zostało to ustalone, ponieważ przy takim układzie sił wynik potyczki raczej byłby przesądzony. Tak naprawdę cztery kompanie to odpowiednik niemieckiego batalionu piechoty, czyli w tamtym okresie około 700-800 żołnierzy. Do tego dodać należy dwa bataliony niemieckiej żandarmerii – złożonego z 3-4 kompanii po 120 ludzi. Jak widać, sumując te dane wychodzi nam proporcja jak w słynnym utworze szwedzkiej grupy Sabaton – „40:1”. Tak naprawdę po stronie niemieckiej kolumnę tworzyły elementy 1. kompanii 629. pułku do zadań specjalnych, eskortowane przez pododdział z batalionu ochrony z Lublina.

W miejscu opisu pierwszych walk Hieronima Dekutowskiego „Zapory” z wojskami sowieckimi pod Wałami Autorzy błędnie przypisują tą miejscowość do powiatu krasnostawskiego. Wały (Wólka Kępska), gdzie partyzanci stoczyli potyczkę 7 lutego 1945 roku położona jest w gminie Borzechów (obecnie powiat lubelski), w odległości od Chodla w linii prostej ok. 10 km. W tym samym akapicie wspomniana została „brawurowa akcja ekspropriacyjna” „Zapory”, gdzie z lubelskiego banku zabrano ponad milion złotych. Akcję z 7 kwietnia 1945 roku na Izbę Skarbową w Lublinie przeprowadził oddział Stanisława Łukasika „Rysia” wsparty grupą Józefa Wojtunia „Zawiei”. Dekutowskiego tam nie było, a „Ryś” nie podlegał jeszcze jego rozkazom. Dalej Autorzy wspominają kilka akcji, w tym atak na Janów Lubelski i rozbicie więzienia, z którego uwolniono osadzonych tam więźniów – były to głównie kobiety, uczestniczki Powstania Warszawskiego. Jak już wspomniałem w innej recenzji akcję tę przeprowadziły oddziały: Tadeusza Borkowskiego „Mata”, Tadeusza Kuncewicza „Podkowy” oraz Antoniego Sanetry „Mściciela”. Do akcji przystąpiono atakując jednocześnie kilka celów rozrzuconych po całym mieście. Oddział „Podkowy” zaatakował więzienie i uwolnił przetrzymywane więźniarki oraz zorganizował ich ewakuację. W tym czasie część oddziału „Mata” zdobyła bank i magazyny zaopatrzeniowe, a druga grupa wzmocniona żołnierzami „Podkowy” rozbiła posterunek Milicji Obywatelskiej. Natomiast do oddziału „Mściciela” należało ubezpieczenie Janowa ze wszystkich stron oraz przecięcia linii telefonicznych. Ponadto pojedynczy żołnierze służyli za przewodników dla pozostałych oddziałów. Po rozbiciu więzienia i posterunku oddziały próbowały zlikwidować garnizon NKWD, który pomimo początkowego zaskoczenia przed pluton „Mata” podjął skuteczną obronę. Wobec braku szans na przełamanie obrony „Podkowa” zarządził odwrót zarekwirowanymi ciężarówkami. Łącznie uwolniono 15 kobiet, które zostały początkowo ukryte na melinach w powiecie biłgorajskim i zamojskim. Wśród nich znalazła się Aleksandra Wiśniewska, która później dołączyła do Zgrupowania Oddziałów „Zapory” i pracowała jako łączniczka pod pseudonimem „Dzikuska”. W akcji wzięło udział kilku późniejszych Zaporczyków (stąd od wielu lat to błędne założenie), ale wtedy służyli jeszcze pod innym dowództwem.

W publikacji Autorzy informują, że 1 czerwca 1945 roku Hieronim Dekutowski „Zapora” został awansowany na majora – utrzymując długoletnią legendę, że awans ten otrzymał z pominięciem stopnia kapitana. Według wniosków awansowych zatwierdzonych rozkazem nr 319 z 1 czerwca 1945 roku Delegata Sił Zbrojnych na Kraj (dostępnym w Archiwum Państwowym w Lublinie) wynika, że „Zapora” otrzymał wówczas awans na stopień kapitana. Pisze o tym m.in. Artur Piekarz (również pracownik lubelskiego IPN)  w najnowszej publikacji Zaporczycy w serii Polska Walcząca. Historia Polskiego Państwa Podziemnego. „Zapora” awans na majora otrzymał później, już w ramach struktur WiN.

Na stronie 10 Autorzy piszą: po sfałszowaniu przez komunistów wyniku referendum, Dekutowski podejmuje decyzję o ponownym przedostaniu się przez San. W początku lipca 1946 r., niedaleko miejscowości Rozkopaczew, oddziały operacyjne KBW zorganizowały zasadzkę. W walce zginał adiutant „Zapory” – Zbigniew Sochacki „Zbyszek”. Mimo strat, oddział wydostał się z okrążenia i kierował swój marsz. 31 lipca zlikwidowano posterunek MO w Grębowie. W tym przypadku zostały scalone w jeden ciąg wydarzeń dwie różne wyprawy „Zapory”. Pierwsza faktycznie trwała na początku lipca 1946 roku, a jej celem był teren działania Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Jej celem była koncentracja oddziału „Uskoka” oraz „Rysia” i wspólna wymiana terenu. Na trop partyzantów wpadła grupa operacyjna KBW-UB. Doszło do serii kilku starć (Podedwór, Zawieprzyce, Radzic Stary), w wyniku których poległo trzech Zaporczyków. Po rozbiciu partyzantów „Zapora” powrócił na teren Lubelszczyzny, gdzie pod koniec miesiąca zarządził koncentrację oddziałów podległych pod dowództwo Jana Szaliłowa „Renka”, Tadeusza Skraińskiego „Jadzinka” oraz Michała Szeremieckiego „Misia” i z nimi wyruszył na kilkutygodniowy marsz po Podkarpaciu.

>>> Zobacz także: Rajd zgrupowania partyzanckiego „Zapory” po Podkarpaciu 31 lipca – 21 sierpnia 1946 r. Fakty i mity <<<

Na stronie 15 możemy przeczytać, że 22 września oddziały „Zapory” zostały ostrzelane we wsi Moniaki. Niestety jest to błędna data, ponieważ tego dnia Zaporczycy stoczyli potyczkę z KBW-UB, ale pod Świnkami (obecnie w powiecie janowskim). Akcja pacyfikacyjna na Moniaki została przeprowadzona dwa dni później – 24 września 1946 roku – gdy oddział „Zapory” powrócił na teren powiatu kraśnickiego z rajdu po Podkarpaciu.

Podsumowując, wydaje się że broszura Hieronim Dekutowski „Zapora” – rówieśnik niepodległej. 24.09.1918-7.03.1949 autorstwa Pawła Skroka i Tomasza Panfila spełnia swój charakter edukacyjny. W łatwy i czytelny sposób przedstawia czytelnikowi losy Hieronima Dekutowskiego „Zapory” – legendy lubelskiej partyzantki. Biorąc pod uwagę miejsce pracy obu autorów, czuję pewien niedosyt, że w tak krótkiej pracy pojawiły się błędy merytoryczne, wielokrotnie powielane w licznych opracowaniach.