Woźniak Kazimierz „Szatan”

Woźniak Kazimierz „Szatan”

Kazimierz Woźniak urodził się 14 kwietnia 1923 roku w Samoklęskach jako syn Teodora i Anieli z domu Kurowska. Pochodził z ubogiej rodziny zamieszkującej jeden z czworaków dworskich w majątku Wacława Kuszla, w którym pracowali rodzice. Kazimierz ukończył siedem klas szkoły powszechnej w Samoklęskach[1].

Według Heleny Chojdak (emerytowanej nauczycielki z Dębczycy k. Samoklęsk, żony żołnierza AK z Samoklęsk, którego ojciec był rządcą we dworze), Kazimierz Woźniak miał opinię dobrego człowieka. Był osobą zdecydowaną, działającą błyskawicznie. Miał pewien talent organizacyjny. […] Cechy charakteru w połączeniu z wyglądem (dość wysoki, czarne kręcone włosy, przystojny, z błyskiem w oku, podobający się kobietom) czyniły z Kazimierza Woźniaka osobę, do której pasował jego pseudonim „Szatan”[2].

Po wybuchu II wojny światowej Kazimierz Woźniak bardzo szybko przystąpił do działalności konspiracyjnej. Początkowo były to regionalne struktury Batalionów Chłopskich, którymi dowodził Jan Flisiak „Chłopicki”. Woźniak przyjął nadany przez dowódcę pseudonim „Szatan”, którym posługiwał się do końca swojej działalności. Oddział BCh miał charakter garnizonowy czyli nie prowadził działalności partyzanckiej ale przez cały czas swojego istnienia bardzo silnie współpracował z AK. W momencie wkroczenia na tereny Lubartowa sowietów struktury NKWD rozpoczęły aresztowania ludzi związanych z konspiracją antyniemiecką. 21 września 1944 roku został aresztowany „Chłopicki” a jego oddział rozpadł się[3].

Wobec tego, że Kazimierz Woźniak był w wieku poborowym, otrzymał powołanie do formującej się na terenach wschodniej Polski II Armii Wojska Polskiego. Po przybyciu do RKU został skierowany do 33. pułku piechoty stacjonującego w Folwarku Fajsławice w powiecie krasnymstawskim. W związku z tzw. zwrotem październikowym, czyli zaostrzeniem metod postępowania wobec niepodległościowego podziemia nastąpiła fala dezercji z szeregów wojska w obawie przed aresztowaniem. Wśród nich w listopadzie 1944 roku znalazł się Kazimierz Woźniak, który wraz z kilkoma kolegami zdezerterował w mundurze i z bronią[4]. Powrócił w rodzinne strony, gdzie bardzo szybko nawiązał kontakt z byłymi członkami BCh.

Grupy samoobrony – u „Chłopickiego” i „Brzozy”

Na początku 1945 roku Woźniak rozpoczął współpracę z Edwardem Sandorem „Szczurem”, którzy wspólnie utworzyli małą grupę samoobrony. Celem tego 10-sobowego oddziału było rozbrajanie  funkcjonariuszy, żołnierzy i członków PPR. Ponadto gromadzili broń, mundury i inne przedmioty przydatne w konspiracji. Dowódcą grupy był Woźniak noszący w tym czasie pseudonim „Sęp”. Aktywność grupy ustała wraz z aresztowaniem ich kilku członków[5].

Po rozbiciu grupy, jeszcze w 1945 roku, Woźniak wstąpił do oddziału Wiktora Targońskiego „Brzozy”, w którym przebywał do ujawnienia w październiku 1945 roku. Jego przyjście zbiegło się z przejęciem dowództwa przez Jana Flisiaka „Chłopickiego” – w kwietniu został wypuszczony z więzienia i natychmiast powrócił do działalności antykomunistycznej przejmując dowództwo nad oddziałem Targońskiego. Pluton „Brzozy” liczący ok. 30 żołnierzy zajmował się głównie rozbrajaniem posterunków MO oraz prowadzeniem różnego rodzaju działań na szkodę władzy ludowej. Pierwsza akcja, w której udział brał Woźniak przeprowadzona została 11 kwietnia 1945 roku. Wieczorem ok. godz. 20 grupa partyzantów rozbiła posterunek MO w Abramowie, zabijając jednego milicjanta[6].

Po akcji w Abramowie ponownie został aresztowany „Chłopicki” dlatego też dowództwo nad oddziałem przejął „Brzoza”. Woźniak zaś, został jego zastępcą, powracając przy tym do pseudonimu „Szatan”. Od końca maja do sierpnia 1945 roku, czyli ogłoszenia amnestii grupa „Brzozy” dokonała łącznie ok. 10 różnego rodzaju akcji skierowanych w system komunistyczny, od likwidacji konfidentów i aparatczyków poprzez akcje ekspropriacyjne, kończąc na rozbijaniu posterunków MO[7]. Po ogłoszeniu amnestii wielu członków oddziału z niej skorzystało. Tak też postąpił Kazimierz Wożniak, ujawniając się w październiku 1945 roku w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa w Lubartowie. Natomiast oddział „Brzozy” pomimo poważnego uszczuplenia nadal działał i przez dłuższy czas dawał się jeszcze we znaki władzy ludowej.

Po ujawnieniu dla Kazimierza Woźniaka rozpoczął się okres „współpracy” z władzą albowiem podjął się pracy jako wartownik w Cukrowni w Opolu Lubelskim, pełniąc przy tym funkcję zastępcy komendanta ochrony[8]. Nie trwał jednak zbyt długo, bo już 6 stycznia 1946 roku musiał uciekać, albowiem przeciwko niemu UB rozpoczęło śledztwo o współpracę z „leśnymi”.

W Cukrowni pracowałem do 6 stycznia 1946 r., tj. do chwili, kiedy dowiedziałem się, że jestem podejrzany przez Władze Bezpieczeństwa o kontakty z bandami i gdy usłyszałem przed drzwiami gabinetu dyrektora jak funkcjonariusz UB mówi, że trzeba mnie wyprowadzić pod pozorem, że idę na śledztwo a potem powiedzieć, że mnie zatrzymano podczas ucieczki. Wówczas ja zdezerterowałem z pracy i udałem się na teren gm. Samoklęski – zeznawał później „Szatan”[9].

Postrach wśród komunistycznego aktywu

Na początku ukrywał się samotnie a później z Tadeuszem Kowalskim „Głodnym” i Tadeuszem Deszyńskim. W lutym 1946 roku w Giżycach oddział „Brzozy” został poważnie uszczuplony poprzez zastawioną na niego obławę, dlatego też wraz z ogólną zmianą taktyki podziemia (tworzenie mniejszych i bardziej mobilnych grup) Targoński postanawia podzielić swój oddział. Na przełomie marca i kwietnia „Szatan” zostaje dowódcą jednego z oddziału lotnego w sile 6 żołnierzy, działając już pod szyldem WiN. Początkowo do czerwca 1946 roku grupa stanowiła pododdział „Brzozy”, działając wyłącznie na jego rozkazy. Sytuacja zmieniła się latem kiedy grupa „Szatana” odłączyła się od macierzystego oddziału. Po tym wydarzeniu działalność oddziału Targońskiego trwała jeszcze przez jakiś czas, głównie do amnestii z kwietnia 1947 roku. Chociaż był on niewielki, bo 5-osobowy[10].

Szybko natomiast zaczęła rozrastać grupa „Szatana”, tak samo jak jej znaczenie. Leszek Kozak zauważa, że z biegiem czasu bojówka rejonowa, którą dowodził „Szatan” nabrała tyle siły, aby odebrać przewodnie miejsce w walce oddziałowi „Brzozy”, którego działalność stopniowo przygasała. Początkowo oba oddziały współpracowały ze sobą, z czasem jednak ich drogi się rozeszły. Woźniak stał się postrachem w okolicznych gminach […] Akcje przeprowadzał stanowczo, będąc bezwzględnym dla swych przeciwników, z którymi obchodził się bardzo brutalnie, zwłaszcza, gdy ci dopuszczali się nadgorliwością w pracy na rzecz nowej władzy[11]. Celem ataków „Szatana” były głównie posterunki MO, spółdzielnie produkcyjne oraz domy aktywnych członków PPR. Trzeba jednak pamiętać, że pomimo osiągnięcia przez oddział samodzielności w rejonie Samoklęsk, to od maja 1946 roku, zgodnie z rozkazem inspektora WiN, „Szatan” podlegał służbowo pod  rozkazy Zdzisława Brońskiego „Uskoka”. Jednak kontrolowanie działalności poszczególnych oddziałów było niemożliwe dlatego też „Szatan” cieszył się dużą samodzielnością w podejmowaniu decyzji.

Jeden z artykułów w komunistycznej prasie poświęcony „Szatanowi” | Źródło: „Sztandar Ludu”, 10.10.1946 r., nr 277, s. 3.

Działalność oddziału pod dowództwem Kazimierza Woźniaka trwała osiem miesięcy, od kwietnia do grudnia 1946 roku. Pierwszą poważniejszą akcją grupy był atak na posterunek MO i Urząd Gminy w Niemcach, przeprowadzony 24 maja 1946 roku. Partyzanci najpierw przejęli samochód ciężarowy w Starym Tartaku położonym w lesie kozłowieckim. Wykorzystując kierowcę, samochodem dostali się ok godz. 14 do Niemiec i rozpoczęli akcję od otoczenia poszczególnych budynków – celów. W pierwszej kolejności dokonali napadu na posterunek MO, gdzie zarekwirowali uzbrojenie, zniszczyli akta i uwolnili trzech gospodarzy zatrzymanych za nieodstawienie kontyngentu. W tym momencie partyzanci mieli powiedzieć: „Wolność jest, Szatan was wypuszcza”. W tym samym czasie oddział dowodzony przez „Brzozę” zaatakował budynek gminy[12].

Po ataku „szatanowcy” zmusili kierowcę żeby ich zawiózł w kierunku Kurowa. Jednak jeszcze 3 km przed samochód został zatrzymany a partyzanci poszli w kierunku lasu. Kierowca bojąc się o swoje życie poprosił „Szatana” o wystawienia pokwitowania potwierdzającego zarekwirowania samochodu. Ten napisał: Do WUBP w Lublinie. Dnia 24 V 1946 r. rozbroiłem posterunek milicji w Niemcach używając auta zabranego w Starym Tartaku nr C-1 31131. Bez strat w ludziach. Niedługo rozbiję wam wszystkie posterunki w lubelskim, lubartowskim i puławskim. Bądźcie mądrzy i ostrożni. Cześć!!![13].

10 lipca 1946 roku pięcioosobowa grupa z oddziału „Szatana” zaatakowała pocztę w Krasininie oraz zlikwidowała dwóch członków PPR[14]. Trzy dni później już cały oddział „Szatana” zaatakował Urząd Gminy w Budnie w celu zniszczenia dokumentacji oraz zabrania maszyny do pisania. Bandytów [terminologia stosowana przez milicjantów była przesiąknięta propagandą – przyp. aut.] było około 12-tu uzbrojonych w RKM czeskie 3 PPsze, 5 kbk. W Urzędzie gminnym banda zabrała aparat telefoniczny, maszynę do pisania, 2 flagi państwowe oraz datownik. Podczas gdy bandyci byli w budynku gminnym nadjechał samochód od strony Luabrtowa […] Jak się okazało był to samochód „Firmy Okręgowego Kina” objazdowego z Lublina  […] samochód zatrzymali […] i tym samochodem odjechali w stronę lasu Lubartowskiego. […] Odchodząc bandyci dali pokwitowanie szoferowi na spaloną benzynę oraz kartkę z podpisem. > Byłem i robię swoje, za krew płacę krwią – „Szatan” < – opisywał akcję raport specjalny sporządzony przez PUBP w Lubartowie[15].

Woźniak siał postrach w powiecie lubartowskim. Według wykazu przygotowanego przez PUBP Lubartów jego oddział wykonał ponad 50 dużych akcji, w tym rozbicie posterunków MO, urzędów gminnych i spółdzielni produkcyjnych oraz likwidację milicjantów i członków aktywu PPR[16]. Ponadto „Szatana” bawiło upokarzanie komunistów, albowiem lubił też ze swoim oddziałem zaglądać na różne zabawy czy wesela. Nie było chrzcin, wesela czy zabawy na wsi, żeby nie pojawił się tak Kazik Woźniak ps. „Szatan” ze swoimi chłopcami i nie zabawił się z PPR-owcami po swojemu. Otaczał taki dom weselny, wpadał do środka, ustawiał mężczyzn po jednej stronie, kobiety i dzieci po drugiej i rozpoczynał rewizje mężczyzn. Jeśli posiadali broń zabierano ją […] legitymacje PPR Kazik dokładnie zbierał. Kazał je potem zjadać właścicielom i popijać pomyjami z cebrzyka. To go bawiło. Rozbrajał też pojedynczych ubeków, milicjantów, ormowców. Dawał im lanie w tyłek i puszczał wolno[17]. Jego działalność dawała się we znaki komunistom dlatego kilkukrotnie organizowali duże obławy, w czasie których niekiedy dochodziło do starć, gdzie ginęli żołnierze zarówno po jednej, jak i drugiej stronie.

W październiku 1946 roku Hieronim Dekutowski „Zapora” swoim rozkazem zmienił podległość służbową  „Szatana”. Od tego momentu miał podlegać bezpośrednio pod rozkazy Stanisława Łukasika „Rysia”, dowódcy OPL 2 działającego na terenie powiatu lubelskiego. W celach reorganizacyjnych OPL „Rysia” został podzielony na trzy mniejsze grupy pod dowództwem: Władysława Misztala „Bora”, Jerzego Stefańskiego „Cedura” oraz Kazimierza Woźniaka „Szatana”, który miał działać północnym terenie pow. lubelskiego. Do oddziału „Szatana” przekazani zostali również żołnierze, którzy wcześniej służyli bezpośrednio pod „Zaporą” lub u „Rysia” [18].

W listopadzie 1946 roku „Szatan” z oddziałem powrócił w lubartowskie, gdzie przeprowadził dwie akcje, które odbiły się szerokim echem w ogólnopolskiej prasie. Pierwsza z nich dotyczyła ataku na posterunek MO i Urząd Gminy w Kamionce. 12 listopada grupa dwunastu partyzantów zaatakowała najpierw posterunek MO, gdzie w czasie walki zginął jego komendant Michał Fita oraz posterunkowy Mitura. W tym samym czasie druga grupa pod bezpośrednim dowództwem „Szatana” zaatakowała urząd gminy, gdzie dokonano wyroku na wójcie Stefanie Nadulskim[19]. Na temat tej akcji na łamach „Sztandaru Ludu” zamieszczono artykuł pod tytułem: Przy dźwiękach orkiestry strzelali do swych ofiar. Nowa potworna zbrodnia bandy Szatana, w którym dziennikarz propagandowo relacjonował[20]: Bandyci dokonali napadu we wczesnych godzinach popołudniowych. […] Po wejściu do gminy, bandyci wywołali przed budynek wójta i kazali mu się rozbierać. Część bandytów udał się do pobliskiego budynku, gdzie odbywało się wesele i zabrali stamtąd orkiestrę. Przyprowadzili ją przed gminę i kazali jej grać. W tym też momencie oddali kilka strzałów do wójta kładąc go na miejscu. Następnie puścili serię strzałów po całym budynku gminy, zabijając na miejscu komendanta milicji i stójkowego[21].

Pomnik w Olempinie ofiar zabitych przez oddział „Szatana” | Źródło: www.pomniki.wordpress.com

Po zakończeniu akcji oddział „Szatana” udał się w kierunku Olempin, gdzie 14 listopada trzy grupy partyzantów otoczyły wieś w celu rozbicia silnych struktur ORMO. Dwugodzinna akcja pacyfikacyjna wsi zakończyła się zarekwirowaniem broni, ukaraniem chłostą ormowców oraz wykonaniem czterech wyroków śmierci. O akcji w Olempinie zrobiło się głośno, albowiem ponownie o dokonaniach „Szatana” pisała „Trybuna Ludu”. Akcja ta została wykorzystana propagandowo w celu stworzenia z mieszkańców gmin: Markuszów, Wielkie, Kamionka, Rudno i Samoklęski oddziału Kosynierów w celu zwalczania podziemia[22]. Organizacja jednak miała bardziej charakter polityczno-propagandowy albowiem „Szatan” dalej aktywnie prowadził swoją działalność.

Degradacja, areszt, samobójstwo

Problemem oddziału Woźniaka był brak dyscypliny wojskowej, hierarchizacja była wypracowana na podstawie posłuchu i szacunku podwładnych. Stanisław Rusek „Tęcza” wspominał, że „Szatan” był bardzo odważnym żołnierzem, ale nie był dowódcą z prawdziwego zdarzenia, a raczej watażką[23]. W podobny sposób o „Szatanie” wyrażał się Zdzisław Broński „Uskok”, który w swoim pamiętniku zapisał: W czynach jego przebijała się młodzieżowa rzutkość i spryt. Akcje, jakie przeprowadzał były celowe i słuszne. Mnóstwo kłopotów mieli z nim czerwoni. Szkoda tylko, że młodzieńcza fantazja dawała mały dostęp poważnej roztropności, to go – zdaje się – zgubiło[24].

Dlatego też na początku grudnia Kazimierz Woźniak został wezwany na odprawę z „Zaporą” oraz „Rysiem”. 7 grudnia 1946 roku  na odprawie w Wojciechowie „Zapora” odebrał dowództwo „Szatanowi” nad jego oddziałem i przekazał je Edmundowi Tudrujowi „Mundkowi”. Powodem tej decyzji prawdopodobnie był brak subordynacji oraz samowola w akcjach na Olempin i Blizocin. Leszek Kozak przyznaje, że Woźniak być może uznał dowództwo „Mundka” nad całością grupy, jednak wciąż uważał siebie za przywódcę swych ludzi i jednocześnie zastępcę „Mundka”, chociaż oficjalnie tę rolę miał pełnił Stanisław Rusek „Tęcza”[25].

Grupa „Szatana” z nowym dowództwem przemieściła się za Wieprz w celu podporządkowania sobie działających w rejonie Włodawy oddziałów Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia”. Jednak nie udało się nawiązać kontaktu, partyzanci tylko zaznaczyli swoją obecność w terenie rozbijając kilka posterunków MO.

Prawdziwy cios w Woźniaka został skierowany po powrocie zza Wieprza, kiedy w styczniu 1947 roku „Zapora” na odprawie w Ratoszynie wyznaczył na dowódcę oddziału Jana Filsiaka „Chłopickiego”, który po raz kolejny powrócił do konspiracji. „Mundek” i „Tęcza” mieli zostać jego zastępcami, zaś „Szatan” został zdegradowany na stanowisko szeregowego członka.

Prawdopodobnie to właśnie frustracja z utraty dowództwa spowodowała, że „Szatan” został złapany 24 stycznia 1947 roku. Albowiem tego dnia „Szatan” wraz z członkiem oddziału [NN] „Cwaniakiem” udał się do Bełżyc w celu sprowadzenia z urlopu Stanisława Torunia „Johannesa”. Gdy go nie zastali udali się we dwóch do pobliskiej restauracji na wódkę. Po jakimś czasie pod restauracją pojawił się człowiek od „Rysia”, który oznajmił iż planują przeprowadzić akcję ekspropriacyjną na miejscową spółdzielnię. „Szatan” postanowił im pomóc i jego zadaniem było unieszkodliwienie telefonu na poczcie. Ja potem poszedłem do urzędu pocztowego uszkodzić telefon żeby nie można było zawiadomić władz. Strzelałem z pistoletu w drzwi a dalej to już nic nie pamiętam co się ze mną stało i kto mnie zatrzymał bo byłem mocno pijany, nie pamiętam co się stało z moim kolegą „Cwaniakiem”, który był razem ze mną – zeznawał później Woźniak[26].

Krótka wzmianka w propagandowej prasie krajowej o aresztowaniu Kazimierza Woźniaka „Szatana” | Źródło: Dziennik Polski, 6.II.1947, nr 36, s. 3.

6 lutego w ogólnopolskiej gazecie „Dziennik Polski” ukazała się wzmianka, w której dziennikarz informował o zatrzymaniu „dowódcy bandy NSZ Szatana”. Kazimierz Woźniak został ujęty w chwili niszczenia telefonicznych przewodów przy budynku poczt i telegrafów w Bełżycach. Woźniak jest dezerterem WP z 44 r. Od chwili ucieczki z wojska zorganizował on bandę na czele której dokonał ponad 70 napadów i morderstw – brzmiał komunikat[27].

Po aresztowaniu Kazimierz Woźniak „Szatan” został natychmiast przewieziony na Zamek Lubelski, gdzie poddano go drastycznemu śledztwu. Przesłuchania prowadził słynący z okrucieństwa oficer śledczy WUBP por. Teodor Maksymiuk. „Uskok” w swoim pamiętniku napisał: „Szatan” wyjątkowo dobrze „prasowany” podczas śledztwa i rozprawy trzymał się jednak dzielnie! Opowiadali mi to znajomi, którzy w tym czasie byli na Zamku w Lublinie[28].

Woźniak pod wpływem tortur oraz nie mając złudzeń na łagodny wymiar kary wyjawił całą swoją działalność ale nikogo podczas śledztwa nie wsypał. Podczas zeznań opisał szereg przeprowadzonych akcji. Akt oskarżenia został sporządzony 24 lutego 1947 roku, a sprawa była prowadzona w trybie doraźnym. Akt oskarżenia obejmował K. Woźniaka oraz Cz. Jeduta, któremu w czasie śledztwa połamano żebra i rozbito głowę. Rozprawa przeciwko obydwóm oskarżonym odbyła się 26 marca przez WSR w Lublinie, którego przewodniczącym był mjr Ryszard Wiercioch. Wyrok został wydany już następnego dnia i zgodnie z jego treścią Woźniak został skazany na 13-krotną karę śmierci oraz 95 lat więzienia[29].

Najwyższy Sąd w Warszawie odrzucił apelację złożoną przez adwokata Woźniaka, również Bolesław Bierut 4 maja nie skorzystał z prawa łaski. Wobec tego, 11 maja 1947 roku Kazimierz Woźniak „Szatan” popełnił samobójstwo w swojej celi. Prawdopodobnie zrobił to honorowo, celowo uprzedzając tych, z którymi walczył do końca.


PRZYPISY:
[1] E. Kurek, Zaporczycy w fotografii 1943-1963, Lublin 2009, s. 140.
[2] Cyt. za: L. Kozak, Oddział podziemia antykomunistycznego pod dowództwem Kazimierza Woźniaka ps. Szatan, Puławy 2016, s. 12.
[3] F. Kusyk, Z konspiracji w Lubartowskiem, Warszawa 1982, s. 31.
[4] R. Wnuk, Lubelski Okrę AK, DSZ i WiN 1944-1947, Warszawa 2000, s. 71.
[5] L. Kozak, op.cit., 15-17.
[6] AIPN Lu 08/127, Protokół z przesłuchania podejrzanego Kazimierza Woźniaka, 10 II 1947 r., (Lublin), k. 100.
[7] I. Caban, E. Machocki, Za władze ludu, Lublin 1975, s. 250.
[8] W celu otrzymania pracy Woźniak miał zapisać się do PPR. Ponadto o tym okresie krąży wiele plotek, m.in. takich, że mógł pójść na współpracę a etat w cukrowni otrzymał od UB w celach wywiadowczych. Nawet miał być wydany wyrok śmierci przez podziemny sąd, który został później anulowany.
[9] AIPN, Lu 08/127, Protokół z przesłuchania podejrzanego Kazimierza Woźniaka, 28 I 1947, (Lublin), k. 89.
[10] L. Kozak, op.cit., s. 26-30.
[11] Ibidem, s. 39.
[12] AIPN Lu 17/226/1, Meldunek KPMO w Lubartowie, 27 V 1946 r.. (Lubartów), k. 91.
[13] AIPN Lu O11/78/1, Protokół przesłuchania świadka (kierowcy samochodu ciężarowego) Mariana Fedacha zamieszkałego w Lublinie, 26 V 946 r., (Lublin), k. 47.
[14] AIPN BU 2503/1/2, Pismo do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie z dnia 10 lipca 1946 roku, k. 98.
[15] AIPN BU 2503/1/2, Pismo do WUBP w Lublinie. Raport specjalny, k. 102.
[16] AIPN BU 2503/1/2,  Wykaz przestępstw popełnionych przez bandę Woźniaka Kazimierza „Szatan”, k. 337-338.
[17] Wspomnienia Stanisława Ruska „Tęczy, [w:] Zaporczycy. Relacje. T. V, pod red. E. Kurek, Lublin 1999, s. 165.
[18] AIPN BU 2503/1/1, Protokół przesłuchania podejrzanego Stanisława Łukasika, 1 X 1947, (Będzin), k. 69.
[19] L. Kozak, op.cit., s. 74.
[20] Dziennikarz brnąc językiem propagandy porównywał sceny z akcji w Kamionce do scen z obozów koncentracyjnych, gdzie przy dźwiękach muzyki klasycznej Żydzi szli do komór gazowych.
[21] „Sztandar Ludu”, nr 313, XI 1946 r.
[22] L. Kozak, op.cit., s. 77-83.
[23] Wspomnienia Stanisława Ruska…, s. 162.
[24] Zdzisław Broński „Uskok”. Pamiętnik, pod red. S. Poleszaka, Warszawa 2004, s. 158.
[25] L. Kozak, op.cit., s. 92.
[26] AIPN Lu 06/549, Odpis protokołu z przesłuchania podejrzanego Kazimierza Woźniaka, 25 I 1947 r., (Lublin), k. 36.
[27] „Dziennik Polski”, 1947, nr 36, 6 II 1947, s. 3.
[28] Zdzisław Broński „Uskok”…, s. 158.
[29] L. kozak, op.cit., s. 97-98.