Rusin Aleksander „Olek”
Aleksander Rusin urodził się 18 stycznia 1914 roku Dobryninie jako syn Kazimierza i Marii z domu Furmanek. Po ukończeniu szkoły powszechnej w 1935 roku został powołany do czynnej służby wojskowej w 6. pułku pancernym we Lwowie, skąd po przeszkoleniu przeniesiono go do 24. pułku artylerii lekkiej w Jarosławiu. Po zakończeniu służby czynnej pozostał dalej w wojsku jako nadterminowy w stopniu plutonowego. Brał udział w kampanii wrześniowej na szlaku Tarnowskie Góry, Tarnów, Przemyśl, Halicz. Został rozbrojony, wraz ze swoim oddziałem, przez sowietów w okolicy Tarnopola. Udało mu się wydostać z terenów zajętych przez Armię Czerwoną i powrócić do rodzinnych stron.
Rusin działalność konspiracyjną rozpoczął wiosną 1940 roku w ramach Związku Walki Zbrojnej na placówce w Przecławiu. Początkowo w swoim domu prowadził konspiracyjną drukarnię wydającą tajną gazetkę „Odwet”. Jednorazowy nakład gazetki wynosił 500 egzemplarzy; odbijaliśmy ją wałkiem ręcznym na powielaczu. W czasie pracy lokal był zawsze ubezpieczony; wartownicy z dwoma erkaemami czuwali ukryci w lasku, około 150 m od domu – wspominał Aleksander Rusin[1].
Od 1941 roku zaczął działać w ramach Związku Odwetu[2] i prowadzić działania wywiadowcze oraz dywersję. Jak wspomina, pierwszą akcją dywersyjną przeprowadził na wigilię 1941 roku. Jej celem było rozbrojenie niemieckich żołnierzy rozlokowanych w obozie na Smoczce i zdobycie broni. Dzięki podstępowi, a następnie zaskoczeniu akcja udała się bez strat własnych. Oprócz akcji dywersyjnych „Olek” zajmował się wywiadem, m.in. prowadził rozpoznanie niemieckiego poligonu artyleryjskiego w Bliznej. Jak wspominał Stanisław Dolina (dowódca Związku Odwetu w Mielcu), Aleksander Rusin „Olek” oraz Józef Bułaś „Tangret” przebrani w mundury Wehrmachtu przedostawali się na teren budowy bazy rakietowej w Bliznej w celach wywiadowczych[3].
W 1943 roku Rusin otrzymał dowództwo drużyny wchodzącej w skład jednego z trzech plutonów powstałych na placówce Armii Krajowej w Przecławiu. Oddział w tym okresie rozpoczął wzmożoną działalność dywersyjną oraz wywiadowczą, zajmując się na zlecenie Komendy Głównej AK obserwowaniem niemieckich prac nad bronią rakietową (w tym także V-2), m.in. pozyskiwali części z pocisków wystrzelanych na terenie poligonu. Powiększający oddział, którym dowodził stale się powiększał, już na wiosnę 1944 roku liczył ok. 20 żołnierzy, a latem tego samego roku ponad 40. Dowodząc swoimi żołnierzami Aleksander Rusin stoczył szereg zwycięskich potyczek z Niemcami, m.in. na trasie Niwisk-Dobrynina rozbił tabory niemieckie, kilka dni później zaatakował 20-osobowy patrol rowerowy, przeprowadzał pacyfikację niemieckich wsi np. Goleszowa, a także organizował zasadzki na niemieckie oddziały[4]. Jako oddział dyspozycyjny Kedywu brał również dwukrotnie udział w zabezpieczaniu akcji zrzutowych.
Aleksander Rusin „Olek” wziął udział w akcji „Burza” w ramach zgrupowania „Pobudka”, liczącego około 80 żołnierzy pod dowództwem Władysława Kwarcianego „Świerszcza”. Do jego zadań należało prowadzenie działań na osi Kolbuszowa-Mielec i Mielec-Dębica oraz dążenie do opanowania Blizny. Oddział „Olka” stoczył od 26 lipca 1944 roku zwycięskie potyczki z wojskiem niemieckim w rejonie Blizny, zdobywając również kompleks obozu rakietowego wraz z wyrzutniami rakiet[5].
W końcu lipca 1944 roku linia frontu przesunęła się na zachód. Artyleria niemiecka okopała się w Pikułówce, tuż przy szosie z Przecławia w kierunku Dębia. Zameldowałem o tym dowódcy odcinka wojsk radzieckich, który polecił mi dokonać rozpoznania baterii i sił niemieckich. Równocześnie dodał, że odda do mojej dyspozycji tylu ludzi, ile zechcę, aby tylko zaskoczyć i zniszczyć Niemców. Na akcję wyruszyło kilkunastu ochotników. Przekradając się wąwozami podeszliśmy do toru kolejowego, na którym stanęła linia frontu. Okopani żołnierze mieli stanowiska w odległości około 100 m jeden od drugiego. Pomimo to udało się nam niepostrzeżenie przejść przez tory, po czym skierowaliśmy się w stronę szosy i dalej ku mostowi na Wisłoce. Wykorzystując jako osłonę stare wierzby, niepostrzeżenie minęliśmy okopy niemieckie, podchodząc blisko obsługę baterii. Zaskoczenie Niemców było tak wielkie, że poddali się bez jednego wystrzału. Nakazaliśmy im zaprzęgnąć konie do dział i jechać we wskazanym przez ans kierunku na Tuszymę. Niebawem przekazaliśmy ich wraz z baterią dziewięciu dział dowództwu radzieckiemu, otrzymując pisemne potwierdzenie[6].
Po wkroczeniu sowietów na tereny Przecławia, 6 sierpnia Aleksander Rusin „Olek” wraz z grupą kilku partyzantów wstąpił do Milicji Obywatelskiej, pełniąc początkowo służbę na lokalnym posterunku. Następnie po około dwóch tygodniach został przeniesiony do Komedy Powiatowej MO w Mielcu. Po incydencie z rosyjskim oficerem („Olek” nie chciał prowadzić dla niego rekwizycji) został aresztowany przez NKWD. Osadzono go w obozie filtracyjnym w Pustkowie, a później w Ropczycach. Po dwóch tygodniach przesłuchań został zwolniony. Jednak obawiając się ponownego aresztowania nie powrócił do domu, tylko zorganizował kilkudziesięcioosobowy oddział partyzancki, którym dowodził do 1947 roku.
Przypadło nam chronić ludność wiejską przed bandami rabunkowymi, ponieważ milicja przecławska nie dawała sobie z nimi rady. […] Na spotkaniu z Wojciechem Lisem zdecydowaliśmy, iż trzeba coś zrobić, zwłaszcza że napady nasiliły się. Zaczęliśmy robić zasadzki na napastników. […] Wczesnym rankiem podeszliśmy pod ich melinę i ujęliśmy sześciu uzbrojonych ludzi, wśród nich znajdował się niejaki Fuksa. Każdy z nich na obnażoną tylną część ciała otrzymał po dwadzieścia pięć kijów, a następnie jako dodatkową karę, musieli przez tydzień rąbać pniaki leśne dla naszego oddziału. W końcu ich zwolniliśmy. Chroniliśmy mieszkańców nie tylko przed bandami rabunkowymi, ale i przed represjami mieleckich stalinowców. […] W Przyklęku zatrzymaliśmy samochód przewożący funkcjonariuszy MO z Kolbuszowej, wraz z ich komendantem Stanisławem W. oraz Karolem W. Po zatrzymaniu samochodu na śródleśnym odcinku drogi, rozbrojono milicjantów łącznie z komendantem, którego – po wysłuchaniu odpowiedniej pogadanki uświadamiającej – zwolniono w samej bieliźnie[7].
W maju 1945 roku za działalność nieuchwytnego „Olka” przeciwko siłom resortu, mieleccy funkcjonariusze wsparci oddziałem KBW dokonali pacyfikacji jego rodzinnego domu w Dobryninie. Po zdemolowaniu gospodarstwa, rabunku wściekli funkcjonariusze zaczęli torturować jego żonę, bijąc ją po plecach kolbami karabinów. Na koniec podpalili drewniane zabudowania.
Oddział Aleksandra Rusina „Olka”, który czasem używał również pseudonimu „Rusal” nadal aktywnie zwalczał siły resortu bezpieczeństwa, rozbijał grupki milicjantów, placówki ORMO oraz zwalczał konfidentów. W swojej walce przeciwko reżimowi i pospolitym bandytom ściśle współpracował z oddziałem Wojciecha Lisa „Mściciela” oraz Tadeusza Jaworskiego „Zerwikaptura”. W sierpniu 1946 roku na jego terenie pojawiło się duże zgrupowanie oddziałów mjr Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, któremu po rozmowie podporządkował się organizacyjnie. Wspólnie przeprowadzili kilka akcji przeciwko rzeszowskim i mieleckim strukturom Urzędu Bezpieczeństwa[8]. Z powodu jego działalności wokół niego UB werbowało szereg konfidentów prowadząc sprawę obiektową o kryptonimie „Wilki”. Wobec zacieśniającej się siatki szpiegowskiej oraz zmniejszeniu aktywności bojowej przed zimą i nadchodzącymi wyborami, oddział „Olka” przeszedł do działania wyłącznie w ramach samoobrony unikając jakichkolwiek akcji zaczepnych. Nawet zimę z 1946 na 1947 roku przebytował w specjalnie przygotowanych ziemiankach, tworzących obóz leśny, który dla własnego bezpieczeństwa wokół był zaminowany.
Na przełomie 1946/47 mieliśmy bunkier w młodniku. Był obstawiony bombami. Wewnątrz trzeba było – gdyby odkryło nas UB – pociągnąć za druty i wybuchały bomby. W razie czego my odskoczylibyśmy okopami, a z UB nic by nie miałoby prawa zostać – relacjonował brat „Olka” Jan Rusin również żołnierz oddziału pod pseudonimem Jastrząb”[9].
Oddział Aleksandra Rusina „Olka”, liczący 45 żołnierzy, ujawnił się 13 marca 1947 roku przed Powiatowym Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego w Mielcu. Wraz z ujawnieniem stanu osobowego oddziału zdano posiadaną broń oraz przechowywany na melinie leśnej samochód, który dostarczono trzy dni później. W obawie przed represjami część członków oddziału wyjechała na Ziemie Zachodnie, podejmując prace w różnych zawodach. Resort bezpieczeństwa jednak bardzo szybko ustalił ich nowe miejsca pobytu i otoczyły nadzorem konfidentów. Kiedy nowy dom „Olka” w Lubinie zaczęli nawiedzać funkcjonariusze UB opuścił swoje gospodarstwo i postanowił ponownie przejść do konspiracji na Rzeszowszczyźnie. W 1948 roku Rusin zorganizował oddział samoobrony złożony przez swoich byłych żołnierzy, podobnie jak on inwigilowanych przez resort[10]. Pomimo istnienia oddziału Rusin ukrywał się głównie samotnie. Ponownie ujawnił się w 1956 roku. W okresie tym był poszukiwany przez SB ramach sprawy o kryptonimie „Włóczęga”.
Po ujawnieniu zamieszkał z żoną w domu w Dobroninie ale nadal pozostał w zainteresowaniu Służby Bezpieczeństwa aż do lat 70. XX wieku. Aleksander Rusin „Olek” był bardzo aktywnym członkiem organizacji kombatanckich. W 207 roku został awansowany do stopnia pułkownika w stanie spoczynku. W tym roku został również odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski. Zmarł 17 czerwca 2008 roku.
PRZYPISY:
[1] A. Rusin, Moje spotkania z hitlerowcami i stalinowcami, Mielec. Studia i materiały z dziejów miasta i regionu. T. 3, pod red. F. Kiryka, s. 589.
[2] Związek Odwetu utworzono 20 kwietnia 1940 roku jako wyodrębniony pion ZWZ do prowadzenia bieżącej działalności sabotażowo-dywersyjnej. Do zadań ZO należało represjonowanie kolaborantów, sabotaż gospodarczy i dywersja. W styczniu 1943 roku Związek Odwetu został przekształcony na Kierownictwo Dywersji (Kedyw) o zwiększonych kompetencjach i zakresie działalności.
[3] S. Dolina, Zapiski z lat okupacji i zniewolenia, [w:] Mielec. Studia i materiały z dziejów miasta i regionu. T. 3, pod red. F. Kiryka, s. 553.
[4] Zob. Relacja Aleksandra Rusina „Olka”, [w:] Zaporczycy. Relacje. Tom III, Lublin 2011, s. 170-178.
[5] K. Łubieński, Karty z wojny, Warszawa 1976, s. 157-158.
[6] A. Rusin, op.cit., s. 601.
[7] Ibidem, s. 605.
[8] M. Surdej, Oddział partyzancki Wojciecha Lisa 1941-1948, Rzeszów-Mielec 2009, s. 182.
[9] Relacja Jana Rusina „Jastrzębia”, [w:] Zaporczycy. Relacje. Tom III, Lublin 2011, s. 136.
[10] M. Maciąga, Nieznane karty represji i terroru, [w:] Mielec. Studia i materiały z dziejów miasta i regionu. T. 3, pod red. F. Kiryka, s. 355.