Rusch January „Kordian”

Rusch January „Kordian”

January Rusch urodził się w 1922 roku we Lwowie jako syn Jana oraz Eugenii z domu Świderska[1]. Pochodził z patriotycznej rodziny skoligaconej z rodziną generała Gustawa Orlicz-Dreszera. Jego ojciec był zawodowym oficerem Wojska Polskiego służącym w Korpusie Ochrony Pogranicza. W 1939 roku Jan Rusch będąc w stopniu kapitana otrzymał przydział  do 7. Okręgowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego w Toruniu na stanowisko kierownika referatu zaopatrzenia[2].

Małoletni January Rusch (chłopiec w marynarskim mundurku) podczas pogrzebu gen. dyw. Gustawa Orlicz-Dreszera w 1936 roku. Na zdjęciu najbliższa rodzina Dreszera. Po lewej Emilia Dreszer podtrzymywana przez synów Juliana i Zygmunta, dalej w środku w stroju żałobnym Elwira –żona gen. Orlicza -Dreszera, obok niej gen. Rudolf Dreszer.  | Źródło: NAC, sygn. 1-W-377-19

Tymczasem January Rusch ukończył szkołę powszechną, a następnie rozpoczął naukę w Szkole Kadetów we Lwowie, która prowadziła kształcenie na poziomie szkół średnich ogólnokształcących oraz szkolenie wojskowe oparte na programie szkół podchorążych piechoty. Był kadetem 4. kompanii KK-1. Tam też wziął udział w obronie miasta. Po zajęciu Lwowa przez sowietów January wraz z matką opuścił miasto i przeniósł się na Lubelszczyznę. Najpierw zamieszkali u Szczepana Kozaka w Małej Niedźwiadzie, w gospodarstwie leżącym tuż przy lesie ciągnącym się od Niedźwiady Dużej w kierunku Łazisk i Głodna. Tam odnalazł ich powracający z wojny Jan Rusch.

Na przełomie 1939/40 roku obaj mężczyźni podjęli się próby przebicia do Francji, w celu dołączenia do formującej się tam armii polskiej. Niestety Jan został złapany na terenie Słowacji zdradzony przez miejscowego przewodnika, zaś samotny January postanowił powrócić na Lubelszczyznę. Przeprowadził się z matką do Opola Lubelskiego i podjął pracę w biurze weterynarza Holiana. Tam też nawiązał kontakty konspiracyjne składając przysięgę ZWZ w 1940 roku[3].

January Rusch przyjął pseudonim konspiracyjny „Kordian” i jako były kadet bardzo szybko wszedł w struktury konspiracyjne podobwodu „C” w Obwodzie Puławskim ZWZ-AK. Po skończonym kursie dywersyjnym otrzymał funkcję dowódcy sztabowej drużyny dywersyjnej, utworzonej na początku 1943 roku. Drużyna dywersyjna „Kordiana” była jednostką dyspozycyjną komendanta podobwodu. Na jego zlecenie wykonała kilka akcji, przede wszystkim mających na celu oczyszczenie terenu z osób współpracujących z okupantem. Działalność ta spowodowała, że znaczna część ludzi została zmuszona do ukrywania się. W ten sposób już we wczesnym okresie drużyna zatraciła cechy grupy garnizonowej i stała się faktycznie grupą lotną[4].

W lipcu 1943 roku „Kordian”, razem z Janem Koconiem „Rysiem” oraz Stanisławem Wyżykowskim „Mścicielem”, wziął udział w likwidacji burmistrza Opola Lubelskiego – Fischera. Wyrok śmierci wykonano w Wąwolnicy.

Późną jesienią 1943 roku grupa „Kordiana” nawiązała kontakt z formującym się lubelskim Kedywem AK, a we wrześniu weszła w skład oddziału dyspozycyjnego cc. ppor. Jana Poznańskiego „Ewy”. W tym czasie grupa ta już w pełni zatraciła cechy oddziału garnizonowego i stała się pierwszym lotnym plutonem, którego stan osobowy wynosił wówczas ok. 15 ludzi. Kwaterował głównie na wsiach położonych w gminach Godów, Bełżyce, Chodel i Urzędów. Początkowo oddział był również zasilany pozostałymi członkami mieszkającymi w Opolu Lubelskim, ale zagrożenie dekonspiracji powodowało, że coraz częściej pozostawali oni na stałe w oddziale. W ten sposób przez patrol „Kordiana” przeszło ogółem 30-35 ludzi[5].

Był niewysoki, krępy i miał czarne włosy; był człowiekiem stanowczym, zrównoważonym, wojskowym z wyglądu i zachowania
– tak opisywał swojego dowódcę Wacław Nieleszczuk „Sokół”[6].

Od września 1943 roku na podstawie patrolu „Kordiana” wspartego częścią patrolu Aleksandra Sochalskiego „Ducha” powstawał oddział partyzancki lubelskiego Kedywu. Przez ten cały czas przebywał przy nim „Ewa”, planując wykonywanie akcji dywersyjnych.

January Rusch „Kordian” na partyzanckim koniu „Maryś” wiosną 1944 roku | Źródło: Archiwum Przemysława Koconia „Alembik”

6 października 1943 roku patrol „Kordiana” wsparty ludźmi z miejscowej placówki pod dowództwem „Ewy” zaatakował areszt granatowej policji w Opolu Lubelskim. Jak wspominał Przemysław Kocoń „Alembik” koncentracja wyselekcjonowanych ludzi z okolicznych placówek Armii Krajowej nastąpiła w lesie niedaleko Skokowa. Na akcję szliśmy przez Janiszowice – opisywał przebieg „Alembik” – Koło cukrowni, gdzie byli Niemcy, zostawiliśmy ubezpieczenie 8 ludzi. Ukryli się za pryzmą buraków, na miejscu dzisiejszej szkoły nr 2 oraz przychodni i obserwowali okolicę. Przy żandarmerii (budynek Syndykatu) zostało czterech. W domu Makowieckiego (na rogu Fabrycznej i Kościuszki) była sień na przestrzał i nasi też tam stali. Mieli jeden ręczny karabin maszynowy (rkm) na 20 kul. Na ul. Partyzanckiej, obok Szkoły nr 1 stacjonowali Ukraińcy i tam obok zostało sześciu naszych, w tym jeden z Opola, Żabicki, a jego brat Henio z trzema obcymi koło apteki. Obok domu Zdanowiczów następnych czterech z obstawy. Przy każdej stójce był jeden chłopak z Opola, ponieważ ci znali dobrze wszystkie ścieżki w mieście. Ewa powiedział: wy z Opola idziecie do środka na więzienie, bo tam są wasi koledzy, a kto się boi iść, niech zostanie. Trzęśliśmy się ze strachu, ale nas wszystkich siedmiu poszło, nikt nie został. Wchodziliśmy od strony ul. Partyzanckiej, musieliśmy pokonać 3 m płot. Przechodziliśmy pojedynczo, podawało się karabin i następny. […] Na podwórku za apteką stał mały domek i w nim były dwie cele. Więźniów pilnował Władysław Pańsko, był klucznikiem. Siedział w takiej dobudówce, tam też spał. Janek, mój brat umiał naśladować lejtnanta, szefa Niemców. Ubrał się w mundur niemiecki. […] Podszedł blisko okna i walił w szybę. Naśladując lejtnanta, krzyczał łamaną polszczyzną: prinko, otwierać los, los. Zaspany Pońko otworzył, partyzanci wpadli, kazali mu być cicho i uwolnili wszystkich więźniów z dwóch cel. Popędziliśmy do bramy, była zamknięta. Pędem do Władysława, żeby dał klucze. […] Żabicki stojący na zewnątrz dał znać, że jest spokój i wtedy wyszliśmy[7]. Akcja zakończyła się pełnym sukcesem, bez żadnego wystrzału.

„Kordian” wziął udział również w akcji zlikwidowania konfidentki z Opola Lubelskiego Michalczykowej w dniu 22 października 1943 roku. Niestety z powodu braku przygotowania wywiadowczego wykonanie wyroku nie udało się, a w czasie jej trwania śmiertelnie ranny został „Ewa” próbujący wykonać wyrok oraz  Janusz Jarosławski „Szponder” z patrolu „Kordiana”, który w tym czasie zabezpieczał akcję. Kolejną próbę jej zlikwidowania „Kordian” podjął wspólnie z „Alembikiem” i Jerzy Seroką „Terrym” na początku 1944 roku. Tym razem jednak Michalczykową uprowadzono do Skrzyńca, gdzie po odczytaniu wyroku śmierci została rozstrzelana[8].

Po śmierci „Ewy” oraz aresztowaniu 7 grudnia 1943 roku jego następcy cc. ppor. Stanisława Jagielskiego „Siapka”, Komenda Okręgu AK Lublin na dowódcę oddziału partyzanckiego mianowała cc. ppor. Hieronima Dekutowskiego „Zaporę”. Na teren powiatu opolskiego przybył z początkiem 1944 roku i od razu podporządkował sobie wszystkie patrole wchodzące w skład wcześniejszego oddziału partyzanckiego. Przy czym podobnie jak „Ewa” przebywał na stałe głównie przy patrolu „Kordiana”.

Oddział Januarego Ruscha „Kordiana” (pierwszy z lewej) | Źródło: Archiwum Przemysława Koconia „Alembik”

Patrol „Kordiana” w ramach zgrupowania partyzanckiego „Zapory” wziął udział w akcji na folwark Kręciszówka pod Opolem Lubelskim. 22 lutego 1944 roku wydzielone grupy z patroli Mieczysława Cieszkowskiego „Grzechotnika”, Mieczysława Lorenca „Szmerlinga” oraz „Ducha” i „Kordiana” pod osobistym dowództwem „Zapory” zaatakowały majątek niemiecki. W czasie akcji zginął jeden z partyzantów – Czesław Pietras „Błyskawica” (z oddziału „Szmerlinga”). Natomiast 29 marca patrole „Ducha” i „Kordiana zaatakowały 12 Niemców rekwirujących w Borzechowie żywność, których po rozbrojeniu odesłali w bieliźnie i podartych butach do Ratoszyna. 8 kwietnia 1944 roku oddział dyspozycyjny „Zapory” zorganizował zasadzkę na trasie Warszawa-Lublin. Pomiędzy Osinami a Wólką Osińską, w tzw. Kozim Borze, partyzanci ostrzelali kolumnę żołnierzy Wehrmachtu oraz ciężarówkę z bazy lotniczej w Ułężu. W wyniku strzelaniny zginęło 2 Niemców a dwóch kolejnych zostało rannych. Po walce, partyzanci bez strat własnych wycofali się w kierunku wsi Kotliny. „Kordian” wziął oczywiście udział w największej potyczce I plutonu 8. pułku piechoty legionów AK dowodzonego przez „Zaporę”, czyli w bitwie pod Krężnicą Okrągłą (24 maja 1944 roku), gdzie zniszczono kolumnę 16 samochodów Wehrmachtu[9].

>>> Czytaj więcej: Bitwa z Niemcami pod Krężnicą Okrągłą <<<

Ostatnią swoją walkę „Kordian” stoczył 17 lipca 1944 roku pod Kożuchówką. Patrol „Kordiana” stanowił lewe skrzydło zasadzki i jego zadaniem było zablokowanie ogniem maszynowym dalsze posuwanie się niemieckiej kolumny, zaś pozostałe patrole miały tworzyć oddziały szturmowe. Niemcy po początkowym zaskoczeniu podjęli skuteczną obronę. Walka trwała kilkadziesiąt minut. Poległo w niej pięciu Niemców, a ośmiu zostało rannych. Niestety dotkliwe straty ponieśli również partyzanci. Zginął dowódca patrolu January Rusch „Kordian” oraz lekarz oddziałowy Adam Jaworzyński „Lwów” oraz lkm-ista oddziału Stanisław Skowyra „Sławek”. Ponadto wielu partyzantów odniosło rany, wśród nich był m.in. „Zapora”, Stanisław Wnuk „Opal”, Mieczysław Szymanowski „Wampir”.

Zdjęcie zrobione wiosną 1944 r. Żołnierze oddziału dyspozycyjnego Kedywu AK „Zapory”. Na górze od lewej: Jerzy Wyszkowski „Szwagier” i Józef Stawowy „Kawał”. Stoją od lewej: Gabriel Gajewski „Oset”, Wacław Socha „Turek”, NN, NN, Przemysław Kocoń „Alembik”, Jan Kocoń „Ryś”, Hieronim Dekutowski „Zapora”, January Rusch „Kordian”, Wacław Nieleszczuk „Sokół”, Mieczysław Kosacki „Bialy”, NN. W środku siedzi narzeczona „Kordiana” – sanitariuszka Bogda Balak „Myszka” | Źródło: Archiwum Przemysława Koconia „Alembik”

Tak śmierć swojego dowódcy opisywał Jan Kocoń „Ryś”: wtedy pod Kożuchowką to nasza tyraliera leżała z prawej strony. Jak Niemcy wjadą w nasz zasięg, to miały być granaty, no i w zależności od tego, co się dalej będzie działo, mieliśmy prowadzić walkę. A po drugiej stronie drogi stał nasz karabin maszynowy. Ponieważ nasz karabin maszynowy milczał, bo się zaciął, to Niemcy wyskoczyli na drugą stronę drogi, na przeciwległy brzeg wąwozu. To był wyszkolony niemiecki żołnierz. Powstała normalna walka. Jak się wywiązała walka, to „Kordian” podniósł się, chciał po nich serią pociągnąć… a to był frontowy niemiecki żołnierz, wyszkolony. A my leżeliśmy w otwartym polu. Po tamtej stronie było zboże, rosły krzaki, a po naszej było otwarte pole. „Kordian” dostał w mózg, w głowę. Zginął na miejscu[10].

>>> Czytaj więcej: Walka „Zaporczyków” z Niemcami pod Kożuchówką <<<

Ciała poległych partyzantów pochowano na partyzanckim cmentarzu w młodniku brzozowym lasu godowskiego. W 1947 roku koledzy z patrolu „Kordiana” przenieśli jego szczątki oraz „Ewy” i trzech pozostałych pochowanych w lesie godowskim partyzantów na cmentarz w Opolu Lubelskim. W mieście tym nadal po wojnie mieszkała jego matka, wdowa Eugenia Rusch, która zmarła 16 marca 1970 roku i również została pochowana na tym samym cmentarzu.


PRZYPISY:
[1] E. Kurek, Zaporczycy w fotografii 1943-1963, Lublin 2009, s. 139.
[2] Jan Władysław Rusch urodził się 6 maja 1894 roku w miejscowości Ruda Guzowska (obecnie Żyrardów). W czasie I wojny światowej został zmobilizowany do armii rosyjskiej. W 1919 roku zgłosił się do polski władz wojskowych i powołany do czynnej służby wojskowej w składzie 2. pułku piechoty legionów.  Wziął udział w walkach nad Berezyną, gdzie został ranny. Po zakończeniu wojny Jan Rusch pozostał dalej w służbie. Najpierw służbę kontynuował w 38. pułku piechoty, a po awansie w 1928 roku na stopien kapitana przydzielono go do 18. pułku piechoty. W 1932 roku został przeniesiony do służby w Korpusie Obrony Pogranicza, pełniąc funkcje dowódcy jednej z kompanii w Batalionie KOP „Budusław” na Wileńszczyźnie.  W marcu 1939 roku kpt. Rusch został przeniesiony do 7. Okręgowego Urzędu WFiPW w Toruniu na stanowisko kierownika referatu zaopatrzenia. Nie są znane szczegóły ,w jakiej formacji obronnej brał udział kpt. Rusch w czasie kampanii wrześniowej i jak przebiegała jego żołnierska droga w tym okresie. Po zakończeniu działań odnalazł swoją rodzinę na Powiślu Lubelskim, gdzie również się osiedlił. Został aresztowany na Słowacji i przetransportowany do więzienia na Lubelskim Zamku. W czerwcu 1940 roku trafił do obozu w Sachsenhausen k/Oranienburga, gdzie otrzymał nr obozowy 18693, a dopiero stamtąd 6 września 1940r. skierowano go do Dachau , w którym poniósł śmierć 9 marca 1941 r.; Zob. W. Mądzik, Co łączyło młodego kadeta od „Zapory” z Marszałkiem Piłsudskim , czyli nieznane losy lwowskiej rodziny na Lubelskim Powiślu, „Powiśle Lubelskie”, 2017, nr 1(66), s. 13-14.
[3] E. Śmiech, Rodzina Ruschów w dziejach Opola i Opolszczyzny, „Opolanin”, 2016, nr 5 (261), s. 17.
[4] Z. Gnat-Wieteska, Inspektorat Puławski ZWZ/AK-WiN 1939-1949, Pruszków 2005, s. 16-17.
[5] I. Caban, 8 pułk piechoty legionów Armii Krajowej. Organizacja i działania bojowe, Warszawa 1994, s. 131-132.
[6] Relacja Wacława Nieleszczuka „Sokoła”, [w:] Zaporczycy. Relacje. Tom IV, pod red. E. Kurek, Lublin 2011, s. 81.
[7] E. Śmiech, K. Jastrzębski, Opole Lubelskie. Historia miasta i powiatu. Tom IV (1939-1944), Warszawa 2017, s. 364-365.
[8] E. Śmiech, op.cit., s. 17.
[9] K. Kochanowska, Major Zapora, Sopot 1998, s. 11.
[10] Relacja Jana Koconia „Rysia”, [w:] Zaporczycy. Relacje. Tom I, pod red. E. Kurek, Lublin 2010, s. 170.