Piżewicz Bohdan „Dyzio”
Bohdan Piżewicz urodził się 1 października 1927 roku w Michalinowie w rodzinie Jana i Heleny z domu Ostal. Później rodzina przeprowadziła się do Dęblina, gdzie ukończył szkołę powszechną i dwie klasy gimnazjum. Niestety jego dalszą naukę przerwał wybuch II wojny światowej. W 1944 roku cała rodzina Piżewiczów ponownie zmieniła adres zamieszkania – przeprowadzili się wspólnie do Lublina, gdzie ojciec Bohdana założył warsztat stolarski[1].
Nie wiadomo dokładnie kiedy rozpoczęła się działalność konspiracyjna Bohdana Piżewicza. Dokumentacja resortu bezpieczeństwa[2] określa, na podstawie informacji z ujawnienia, że w kwietniu 1945 roku wstąpił do oddziału partyzanckiego Mariana Bernaciaka „Orlika”. Pełnił tam funkcję st. strzelca i posługiwał się pseudonimem „Dyzio”. Jednakże powołując się na zeznania Jerzego Wilhelma można wywnioskować, że Piżewicz pierwsze konspiracyjne szlify opanował mieszkając w Lublinie. Jesienią 1944 roku miał dołączyć do młodzieżowej grupy konspiracyjnej, która nawiązywała do tradycji Armii Krajowej. Jej głównym zadaniem było szkolenie wojskowe oraz wywiad na terenie Lublina. Grupa współpracowała m.in. z inną podobną grupą założoną przez Henryka Niewiadomskiego „Pergona”. Łącznikiem był Ryszard Supryn „Oliwa”. W tym okresie Piżewicz miał posługiwać się pseudonimem „Jur” i wziął m.in. udział w zabezpieczeniu magazynu broni. Wiem, iż na ul. Kowalskiej nr 1 w Spółdzielni Spożywców w piwnicy w skrzynce znajduje się 4 karabiny, amunicja, ładownice, bagnety oraz inne sprzęty wojskowe – zeznawał Jerzy Wilhelmi „Kaczka”/„Rosa” – Broń ta została przetransportowana przeze mnie, Wieczorkiewicza [Ryszard ps. „Ryś” – przyp.aut.] i Piżewicza, z kryjówki w Katedrze na dorożce do spółdzielni, rano końcem lutego względnie początkiem marca 1945 roku[3].
Prawdopodobnie aresztowanie Jerzego Wilhelma „Rosy” w kwietniu 1945 roku oraz kilku innych członków organizacji spowodowało ucieczkę Piżewicza z Lublina i dołączenie do oddziału partyzanckiego. Wybór padł na oddział „Orlika”, który działał w okolicach m.in. rodzinnego Dęblina.
Zgrupowanie „Orlika” powstało wiosną 1945 roku na terenie byłego Inspektoratu AK Puławy. W maju 1945 roku proces ten został zakończony, a oddział partyzancki liczący ok. 160-200 żołnierzy został podzielony na wzór wojskowy – tj. na cztery kompanie, a te na plutony, drużyny oraz sekcje. W tym samym czasie na terenie Inspektoratu Puławy wykształciły się dwa odrębne piony organizacyjne przeznaczone do walki. Pierwszy z nich tzw. Rzut I stanowiły cywilne struktury terenowe podległe Inspektorowi, natomiast Rzut II ściśle wojskowy podlegał dowódcy do spraw bezpieczeństwa w inspektoracie, którym był sam „Orlik”. Ponadto silnym wsparciem dla Rzutu II były tworzone terenowe drużyny dywersyjne, które działały w każdym z podobwodów inspektoratu. Jej niezdekonspirowani członkowie na co dzień przebywali w miejscach swojego zamieszkania. Jak podkreślają Krystian Pielecha i Jarosław Kuczyński w lipcu 1945 r. w wyniku dużego nasilenia terenu działaniami UB, KBW i NKWD struktura zgrupowania partyzanckiego „Orlika” uległa przeformowaniu. Od tego momentu już nie działała jako zwarta formacja wojskowa, każdemu z plutonów przydzielony został określony teren działania ściśle związany z obszarem jego zakonspirowania[4].
Piżewicz dołączając do oddziału „Orlika” znalazł się w grupie Janusza Michałka „Janosika”, który podlegał pod rozkazy Zygmunta Wilczyńskiego „Żuka”, komendanta jednego z podobwodów inspektoratu. Grupa działała głównie na terenach południowych powiatu puławskiego i północno-zachodniej powiatu lubelskiego, m.in. w gminach Chodel, Poniatowa, Bełżyce czy Opole Lubelskie. W tym okresie Piżewicz posługiwał się pseudonimem „Dyzio” i brał czynny udział w wielu akcjach przeciwko reżimowi komunistycznemu. W latach 1945-1946 oddział dość często patrolował i kontrolował pojazdy na drodze Lublin-Opole Lubelskie, a następnie rozbrajał żołnierzy i likwidował szpicli resortu.
Zdaniem Leszka Pietrzaka te niewielkie oddziały, aby utrudnić wytropienie przez grupy operacyjne resortu bezpieczeństwa, nieustannie zmieniały miejsce pobytu […] Po każdej przeprowadzonej akcji następował kilkudziesięciokilometrowy odskok z terenu przeprowadzonej akcji. W razie potrzeby bardzo szybko przy wsparciu dywersji terenowej „Orlik” mobilizował siły liczbowo równe dwóm plutonom, które koncentrowały się na kilka godzin i natychmiast po akcji rozpraszały[5].
Według ankiety ujawnieniowej „Dyzio” na początku marca 1946 roku wziął udział w walce przeciwko oddziałom sowieckim (prawdopodobnie NKWD) w okolicach miejscowości Laski w powiecie kozienickim[6].
Po tej akcji wiosną 1946 roku oddział odskoczył w rejon gmin Opole Lubelskie-Chodel, gdzie nawiązał kontakt z działającymi tam Zaporczykami. Z niewiadomych przyczyn, być może z powodów kompetencyjnych (był to teren działania H. Dekutowskiego „Zapory”) oddział „Janosika” podporządkował się rozkazom Jana Szaliłowa „Renka”. Zdaniem Czesława Cerana „Witoldzika” już 5 maja 1946 roku „Dyzio” wziął udział w rozbiciu posterunku Milicji Obywatelskiej w Niedrzwicy Dużej, gdzie zlikwidowano dwóch funkcjonariuszy: Władysława Budę oraz Stanisława Karpińskiego. O dalszym przebiegu zdarzeń informował raport resortu, w którym pisano, że o godz. 14:40 pluton operacyjny z Komendy Powiatowej MO Lublin w sile około 30 ludzi pod dowództwem Komendanta Powiatowego udał się na miejsce wypadku. […] Po przybyciu na miejsce stwierdzono, że około 20 minut przed przybyciem plutonu operacyjnego odjechała banda w sile 12-tu ludzi na 2 furmankach parokonnych zabierając resztę załogi posterunku, oraz demolując pocztę i gminę zabierając ze sobą wszystkie akta z posterunku[7]. Następnie za grupą partyzantów wyruszyła grupa operacyjna, która dogoniła oddział podczas postoju pięć kilometrów od Niedrzwicy. Wywiązała się walka, w czasie której zginął Komendant Powiatowy MO kpt. Paweł Niewinny. Podczas późniejszego przesłuchania „Zapora” zeznawał, że w czasie walki nasi ludzie zastrzelili kapitana Niewinnego z UB. Wjechał on motocyklem na podwórko gdzie siedzieli ludzie „Renka”. Ludzie „Renka” otworzyli ogień i postrzelili kpt. Niewinnego. Inni funkcjonariusze uciekli, zostawiając kapitana. Rannego dobił z broni palnej, członek oddziału „Renka” ps. „Motor” [prawdopodobnie Antoni Birbach „Motor” – przyp. aut.]. Zaraz potem nadjechały samochody z wojskiem czy UB i oddział „Renka” wycofał się nie ponosząc żadnych strat[8].
>>> Czytaj także: Struktura organizacyjna Zgrupowania Oddziałów AK-WiN „Zapory” <<<
W okresie przed referendum ludowym, zgodnie z wytycznymi z Inspektoratu, starano się do minimum ograniczyć aktywność oddziałów partyzanckich, skupiając się na akcjach propagandowych wśród lokalnego społeczeństwa. Oprócz rozpowszechniania różnego rodzaju ulotek, plakatów i prasy konspiracyjnej oraz niszczenia komunistycznej propagandy partyzanci organizowali wiece oraz spotkania. Takie cele miał wyznaczyć im „Żuk” podczas jednej z koncentracji oddziału w Lesie Szczekarków, w której zdaniem Witolda Siedlec „Marnotrawnego” uczestniczył również „Dyzio”. Następnie 19 czerwca 1946 roku „Dyzio” wraz z innymi Orlikowcami pod osobistym dowództwem „Żuka” wziął udział w akcji ekspropriacyjnej na Nałęczów, gdzie zarekwirowano dwa wagony cukru[9].
Po śmierci „Orlika” oraz „Janosika”, w czerwcu 1946 roku, „Dyzio” działał głównie w rejonie gminy Chodel podporządkowując się pod rozkazy „Zapory”. 7 września 1946 roku znajdowałem się w m. Radlin,, gdzie w towarzystwie 3-ch kolegów jechałem na kontakt z „Zaporą” i napotkałem na samochód wojska. W obronie własnej zraniliśmy dwóch żołnierzy i oficera zabiliśmy. Zwłoki zabrało wojsko. Pozatem zabiłem ok. 7-dmiu złodziei, którzy zabierali chłopom konie lub krowy. Było to w miejscowości Leśniczówka w pow. puławskim. – tak opisywał swoje działania w oświadczeniu ujawnieniowym „Dyzio” – Jesienią 1946 roku w m. Trzciniec, gm. Chodel zostałem zaskoczony przez 3 funkcjonariuszy UB przy samochodzie komunikacyjnym i obstrzeliwując się zastrzeliłem Woźniaka Edwarda. Zwłoki jego zostały zabrane przez „Pilota” i „Romana” od „Jadzinka”[10].
Więcej szczegółów o tym wydarzeniu opisuje raport szefa WUBP Lublin. W dniu 23.IX.46 r. z WUBP w Lublinie wyjechało 3-ech pracowników celem dołączenia się do grupy operacyjnej KBW- Warszawa stacjonującej w Opolu. Samochód komunikacyjny, którym jechali w/w pracownicy zatrzymał się we wsi Trzciniec, gm. Chodel na przystanku. W tym czasie do samochodu zbliżył się od strony wsi nieznany osobnik uzbrojony w kbk. Na widok jego jeden z naszych pracowników otworzył ogień z pistoletu do niego. W czasie wymiany strzałów jeden z pracowników Woźniak Edward został zabity zaś pozostałych dwóch wycofali się w pole. Błądząc w nocy po lesie w/w dotarli do miejscowości Bełżyce nad ranem 24.IX.46 r.[11]
Właśnie tego samego dnia, „Dyzio” wziął udział wraz z całym oddziałem Tadeusza Skraińskiego „Jadzinka” w dużej akcji przeciwko resortowi bezpieczeństwa. Zgodnie z planem Aleksandra Głowackiego „Wisły” plutony Stanisława Łukasika „Rysia” oraz „Jadzinka” miały 24 września 1946 roku zaatakować posterunek Milicji Obywatelskiej w Bełżycach, a po jego rozbiciu zastawić pułapkę w Lesie Krężnickim na nadjeżdżającą grupę pościgową KBW. W celu osłony akcji i częściowego odciągnięcia uwagi od Bełżyc, pluton Stanisława Jasińskiego „Samotnego” wsparty grupą żandarmerii pod dowództwem Romana Grońskiego „Żbika” miał zaatakować skomunizowaną wieś Moniaki i rozbroić lokalne struktury ORMO.
>>> Czytaj więcej: Pacyfikacja skomunizowanych Moniak <<<
Opis walki w Lesie Krężnickim przedstawia raport WUBP Lublin wysłany do MBP w Warszawie, w którym relacjonowano, że po otrzymaniu meldunku [o rozbiciu posterunku MO w Bełżycach – przyp. aut.] grupa operacyjna w sile 30 ludzi pod dowództwem ppor. Wyrwały i Marciniaka na jednym samochodzie wyjechali w kierunku Bełżyc. Dojeżdżając do wsi Trzciniec spotkali kilka samochodów na których znajdowali się funkcjonariusze MO transportujący tytoń, którzy dali znać zatrzymania się grupie operacyjnej. Milicjanci ci oznajmili ppor. Marciniakowi, iż w odległości 3 km, w lesie znajduje się zasadzka zorganizowana przez bandytów, którzy widocznie czekają na wojsko, ponieważ ich nie zatrzymali. Po otrzymaniu wiadomości ppor. Marciniak wraz z wojskiem i milicją udali się pieszo w kierunku zasadzki. Niedochodząc do wskazanego miejsca ok. 200 m ppor. Marciniak zauważył bandytę leżącego na skraju lasy przy ckm i dał rozkaz żołnierzom do zajęcia stanowisk bojowych i otwarcia ognia. Po upływie godzinnej walki grupa operacyjna pod naciskiem przeważającej siły zaczęła wycofywać się w kierunku pozostawionych samochodów, zostawiając na polu walki 14 zabitych żołnierzy z grupy operacyjnej wraz z ppor. Wyrwałą oraz 4 milicjantów[12].
Jesienią 1946 roku „Zapora” przygotowując się do nadchodzącej zimy, na rozkaz lubelskiego Inspektora WiN podzielił swoje oddziały na kilkanaście mniejszych grup, których celem było patrolowanie przydzielonego terenu i bezpieczne przezimowanie. „Dyzio” trafił do patrolu Jerzego Stefańskiego „Cedura”, który działał na granicy gminy Chodel-Bełżyce.
6 stycznia 1947 roku cały patrol został zaatakowany przez oddział wojska i UB podczas odpoczynku w jednym z gospodarstw w Ratoszynie. Podczas walki zginął „Cedur”, a „Dyzio” został ranny. Tak tę walkę opisywał po latach Eugeniusz Mordoń „Gitarka”: gospodarstwo jak gospodarstwo. Dom, stodoła, z bok u jakaś obórka. Dookoła płot, a tu dróżka przez ten strumień, przez mostek, potem przez pole do Ratoszyna biegnie. A to gospodarstwo tak koło tej dróżki samotnie stało. Niby bezpiecznie. […] Nagle… drzwi się otwierają, trzech ubowców z pepeszami: – Ręce do góry! […] A „Cedur”, co sobie położył pistolet na stole… ale to były ułamki sekund… siach w te drzwi. Zgasła lampa. […] Kto miał z czego, to walił. Leżymy na podłodze i w te drzwi walimy. W tę sień. Ubowcy powyskakiwali na podwórko. A my czołgamy się żeby długa broń złapać. […] Ubowcy są za stodołą i za chałupą, za płotami. Ścieżka od śniegu była odgarniana, tak że przy ścieżce i przy bramce śnieg był wyższy. Taki rowek powstał w bramce, że jak się położyliśmy, to nie było nas widać. Przytuliliśmy się do siebie z „Cedurem”, leżymy obaj w tej bramce. „Cedur” prowadzi ogień wzdłuż płotu za stodołę, żeby ich wyczyścić, a ja z kolei strzelam tu, za chałupę. Ubowcy pouciekali w końcu zza tego płotu. Chłopaki z okien oczyszczają ten płot. Biją po płocie… Tak że ubowcy nie mają już gdzie się kryć, jedynie za stodołą i za chałupą. […] W tym momencie granat za plecami nam się rozerwał. Ubowcy zaczęli rzucać w nas granaty zza stodoły i zza chałupy. […] Jak wybuchł granat, to ziemia ze śniegiem poszła w górę bliziutko nas, za plecami. Mnie ukłuło coś w bok, nie sprawdzałem, obaj z „Cedurem” automatycznie przyczailiśmy się. Jak tylko wszystko opadło, nie pytałem już o nic, tylko jednym susem do sieni wpadłem… A tymczasem chłopaki przez podwórko wskoczyli do stodoły, otworzyli wrota i na klepisko do stodoły wpadli. A „Dyzio” z okna strzelał. – „Dyzio”, wal do swoich, bo wszystko już w stodole! – krzyczę do niego. – Nie mogę, bo mi noga zdrętwiała! – odkrzykuje „Dyzio”. A potem okazało się, że on dostał kulę w zadek. Ranny był. […] W każdym razie przylatuje wtedy z tymi magazynkami, a „Cedur” już się nie rusza. Ale pistolet zaciśnięty w ręku miał. […] Gdy już odegnaliśmy od siebie ubowców, cofnęliśmy się, wzięliśmy z łóżka płachtę, „Cedura” położyliśmy na płachtę, chwyciliśmy za cztery rogi, bo człowiek bezwładny to ciężki… Nie zostawiliśmy go[13].
„Cedur” został pochowany na cmentarzu austriacko-rosyjskim z czasów I wojny światowej w Borowie, a dowództwo nad jego patrolem przejął Stanisław Wójtowicz „Iwan”. Nadal patrol działał w rejonie Chodla i Bełżyc, gdzie głównie ukrywał się przed bezpieczeństwem, nie prowadząc większych akcji aż do amnestii.
Bohdan Piziewicz „Dyzio” ujawnił się 25 marca 1947 roku w Bełżycach przed Lotną Komisją PUBP Lublin. W czasie weryfikacji podał, że pełnił funkcję sekcyjnego w oddziale „Cedura” oraz zdał tym samym pistolet Parabellum. Otrzymał zaświadczenie o ujawnieniu nr 36867[14]. Zanim do tego doszło, cztery dni wcześniej wraz z Jerzym Seroką „Terrym” udzielił pomocy rannym milicjantom w Chodlu zaatakowanym przez nieznanych sprawców. Zdaniem przewodniczącego Letniej Komisji Ujawnienia na powiat Lublin mjr. Franciszka Potyki, 21 marca 1947 roku jeden z lokali służący do ujawnienia na gminę Chodel został zaatakowany przez kilku członków podziemia (prawdopodobnie byłych „Orlikowców), którzy śmiertelnie postrzelili milicjanta Edwarda Pawłowskiego, a dwóch pozostałych (Franciszek Fąfara i Mieczysław Biały) rozbroili. Rannym milicjantom pierwszej pomocy udzielili wspomniani Zaporczycy, którzy eskortowali ich do szpitala w Bełżycach[15].
Po ujawnieniu „Dyzio” zamieszkał w Lublinie, gdzie ożenił się z Heleną Janicką pochodzącą z Bełżyc (również związaną z Zaporczykami) i podjął pracę w zakładzie stolarskim ojca. Niestety pomimo zerwania kontaktów z konspiracją nadal był inwigilowany przez resort. W 1951 roku Piżewicz był sprawdzany przez WUBP w Lublinie w ramach rozpracowania obiektowego o kryptonimie „Burza”, które dotyczyło byłych członków Armii Krajowej należących w czasie wojny do struktur Kedywu AK. Sprawdzeniu podlegało kilkunastu mieszkańców Lublina, m.in. „Dyzio”, Eugeniusz Mordoń „Gitarka” czy Marian Przewłocki „Granat”[16].
Piżewicz Bohdan zmarł 28 grudnia 1967 roku. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie.
Tekst powstał dzięki przekazaniu materiałów oraz wsparciu Przemysława Roli – wnuka Bohdana Piżewicza „Dyzia”.
PRZYPISY:
[1] Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej (dalej: AIPN) BU 0187/20/4, Kwestionariusz osobowy Bogusława Piżewicza członka nielegalnej organizacji AK pod dctwem „Orlika” a następnie AK-WiN pod dctwem „Zapory”, Lublin, 22.02.1974 r., k. 47; AIPN Lu 09/663/2, Komunikat z wywiadu dot. Ob. Piżewicza Bogdana, Lublin 15.12.1951 r., k. 256.
[2] Warto zaznaczyć, że w dokumentacji resortowej Piżewicz występuje pod imieniem Bogusław, którego użył podczas ujawnienia. Dopiero w latach 50. napisano sprostowanie z imieniem Bogdan. Jednak zdaniem Przemysława Roli (wnuka „Dyzia”) poprawne imię to Bohdan.
[3] AIPN Lu 02/794, Protokół przesłuchania podejrzanego Jerzego Wilhelma, Lublin, 18.04.1945 r., k. 8-12.
[4] K. Pielecha, J. Kuczyński, Do ostatniej kropli krwi. Major Marian Bernaciak „Orlik” 1917-1946, Warszawa 2016, s. 44.
[5] L. Pietrzak, Antykomunistyczne podziemie zbrojne na terenie Inspektoratu Puławy (1944-1956), Warszawa 2011, s. 226-227.
[6] AIPN Lu 09/583, Oświadczenie z ujawnienia Bogusława Piżewicza, s. Jana, Lublin, 24.03.1947 r., k. 4-6.
[7] AIPN BU 2503/1/2, Telefonogram nr 651, Lublin, 6.05.1946 r., k. 58; Telefonogram do Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej w Warszawie, Lublin, 6.05.1946 r., k. 60.
[8] AIPN BU 2503/1/1, Protokół przesłuchania podejrzanego Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, Będzin, 16.10.1947 r., k. 47.
[9] AIPN Lu 16/808/1, Protokół przesłuchania podejrzanego Siedlec Mieczysława ps. Marnotrawny, Lublin, 21.06.1946 r., k .146-148; AIPN Lu 09/583, Oświadczenie z ujawnienia Bogusława Piżewicza, s. Jana, Lublin, 24.03.1947 r., k. 4-6; R. Wnuk, Lubelski Okręg AK, DSZ i WiN 1944-1947, Warszawa 2000, s. 386.
[10] AIPN Lu 09/583, Oświadczenie z ujawnienia Bogusława Piżewicza, s. Jana, Lublin, 24.03.1947 r., k. 4-6.
[11] AIPN BU 2503/1/2, Pismo do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie. Raport specjalny, Lublin, 28.09.1946, k. 168.
[12] Ibidem.
[13] Relacja Eugeniusza Mordonia „Gitarki” [w:] E. Kurek, Zapory Żołnierze Wyklęci. Tom 1, Warszawa-Kraków 2016, s. 52-57.
[14] AIPN Lu 08/102/3, Raport specjalny z działalności w terenie Lotnej Komisji Ujawnienia na powiat Lublin za okres od dnia 20.03.47 r. do 25.04.37 r., Bełżyce, 25.03.1947 r., k. 164; AIPN Lu 09/53, Oświadczenie z ujawnienia Bogusława Piżewicza, Lublin, 24.03.1947 r., k. 4-7.
[15] AIPN Lu 08/102/3, Raport specjalny z działalności w terenie Lotnej Komisji Ujawnienia na powiat Lublin za okres od dnia 20.03.47 r. do 25.04.37 r., Bełżyce, 25.03.1947 r., k. 162-165.
[16] AIPN Lu 09/663/2, Raport o wszczęciu rozpracowania obiektowego o kryptonimie „Burza”, Lublin, 9.10.1951 r., k. 2-7.