Opoka Bronisław „Olap”

Opoka Bronisław „Olap”

Bronisław Opoka urodził się 28 stycznia 1917 roku w Chmielniku w powiecie kraśnickim (woj. lubelskie). Był synem Franciszka i Józefy z domu Walkiewicz, którzy prowadzili własne gospodarstwo rolne w rodzinnej miejscowości. Bronisław ukończył sześcioletnią szkołę powszechną, a następnie pomagał przy uprawie roli. W 1937 roku rozpoczął pracę jako pomocnik montera sanitarnego w firmie budowlanej z Kraśnika. W marcu 1939 roku powołano go do wojska i skierowano do 8. pułku piechoty Legionów w Lublinie. Otrzymał przydział do plutonu artylerii.

W sierpniu 1939 roku, pozostał w ośrodku zapasowym pułku i skierowano go do obrony Lublina. Jego pluton stacjonował w Sławinku. Po wybuchu wojny i szybkich postępach wojsk niemieckich pluton, w którym służył Bronisław Olap, został wycofany na wschód. Wojenny wrzesień dziadek nie często wspominał – opowiada jego wnuczka Dorota Wołonciej – chyba nie lubił mówić o klęsce. Wspominał tylko, że marsze były tak ciężkie, że zasypiał idąc, gdy raz zasnął w marszu i otworzył oczy zobaczył, że za pas ma zatknięta papierosy i czekoladę. Wspominał, że ludzie byli bardzo serdeczni dla żołnierzy i dzielili się wszystkim[1].

W połowie września oddziały dotarły do Kowla, skąd zgodnie z rozkazem miały przebijać się do Rumunii, bądź Węgier. Niestety 17 września 1939 roku na wschodnie tereny II Rzeczpospolitej wkroczyły wojska sowieckie. Wobec drastycznej sytuacji gen. bryg. Franciszek Kleeberg, który skoncentrował swoje wojska w rejonie Kowla postanowił przebijać się na pomoc oblężonej wówczas Warszawie. W ten sposób Bronisław Opoka znalazł się w Samodzielnej Grupie Operacyjnej „Polesie”. W dniu 27 września połączone oddziały przeprawiły się przez Bug w rejonie Włodawy i skierowały się w kierunku Dęblina. Podczas drogi dotarła do nich informacja o kapitulacji Warszawy. Pomimo tego gen. Kleeberg postanowił dalej przebijać się na zachód, do Gór Świętokrzyskich, gdzie chciał prowadzić działania partyzanckie. Niestety przeciwko niemu skierowany został niemiecki XIV Korpus Zmotoryzowany (13. Dywizja Zmotoryzowana i 29. Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej). Do pierwszych walk doszło 2 października w rejonie miejscowości Hordzież i Serokomla. Rozpoczęła się ostatnia, duża bitwa wojny obronnej z 1939 roku nazywana przez historyków „bitwą pod Kockiem”. Tak naprawdę walki toczyły się w rejonie Kock–Radzyń–Łuków. Ostatni bój stoczony został 5 października pod Wolą Gułowską, gdy polscy żołnierze przełamali niemiecką obronę lewego skrzydła. Niestety pomimo taktycznego zwycięstwa, gen. Kleeberg postanowił kapitulować, wskutek wyczerpania się amunicji. Do kapitulacji doszło 6 października 1939 roku[2].

Jak wspominał rozpętało się piekło. Walczył do końca, do ostatniego dnia. O samym przebiegu mówił niechętnie wspominał tylko, ostatni rozkaz Kleeberga, który głęboko zapadł mu w serce i przekazywany po cichu przykaz dowódców, że o ile kto może to ma się przedzierać do domu na własną rękę . Dziadek postanowił uniknąć niewoli i wraz z kilkoma kolegami wrócić do domu. Droga była niedaleka, bo pochodził przecież spod Lublina, ale jak wspominał wracał dwa tygodnie. Z tego okresu pamiętam wspomnienie jak spali w jakiejś stodole , dwóch towarzyszy wyszło za potrzebą i złapali ich Niemcy. Przeszukali całą stodołę, kuli snopki zboża bagnetami, znaleźli jeszcze jednego uciekiniera. Dziadek miał szczęście, leżał pod snopkami a niemiecki bagnet zatrzymał się o centymetr czy dwa od jego guzika od munduru[3].

Po środku Bronisław Opoka "Olap" w towarzystwie żołnierzy z patrolu "Ducha" |  Zbiory rodzinne Doroty Wołonciej
Po środku Bronisław Opoka „Olap” w towarzystwie żołnierzy z patrolu „Ducha” | Zbiory rodzinne Doroty Wołonciej

Bronisław Opoka powrócił do rodzinnego Chmielnika pod koniec października 1939 roku. Po kilkutygodniowym pobycie w domu postanowił wyjechać do Cholewianek koło Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Tam zapoznał porucznika rez. Stefana Bońkowskiego „Stefa” i dołączył do utworzonej przez niego grupy konspiracyjnej – Polskiej Organizacji Wojskowej, która później weszła w skład Związku Walki Zbrojnej. Bronisław złożył przysięgę w listopadzie 1939 roku i przyjął pseudonim „Olap”. Niestety w marcu 1940 roku Niemcy aresztowali „Stefa”, a „Olap” jako spalony na tamtym terenie musiał uciekać. Przeprowadził się do Janiszkowic pod Opolem Lubelskim. Rozpoczął pracę w przejętym przez Niemców majątku ziemskim zajmującym się hodowlą rów. W międzyczasie nawiązał również kontakt z konspiracją. Niestety na początku 1942 roku „Olap” ponownie został „spalony”[4] i zagrożony aresztowaniem uciekł z majątku i dołączył do drużyny dywersyjnej podobwodu C (Opole Lubelskie) zorganizowanej przez Władysława Ośkę „Zemstę”.

Latem 1943 roku z oddziału „Zemsty” i kilku żołnierzy wchodzących w skład patrolu Januarego Ruscha „Kordiana” utworzony został patrol dywersyjny Aleksandra Sochalskiego „Ducha”. Żołnierze patrolu pochodzili m.in. z Janiszowa, Wandalina, Chodla, Opola Lubelskiego, Karczmisk, Kazimierza oraz Puław. Większość z nich, tak jak „Olap” była zdelegalizowana i ukrywała się. To oni tworzyli trzon patrolu, który od początku swojego istnienia posiada charakter lotny. Obszarem jego działania były głównie tereny nadwiślańskie. We wrześniu 1943 roku oddział został włączony w struktury Oddziału Dyspozycyjnego Kedywu Lublin, którym dowodził cichociemny ppor. Jan Poznański „Ewa”[5].

Pierwszą dużą akcją Bronisława Opoki „Olapa” przeciwko okupantowi był udział w rozbiciu więzienia niemieckiej żandarmerii w Opolu Lubelskim. Jej celem było uwolnienie opolskich konspiratorów. Przeprowadzono ją 6 października 1943 roku przez oddział 30 żołnierzy AK pod osobistym dowództwem Jana Poznańskiego „Ewy”. Przebieg akcji doskonale opisał Przemysław Kocoń „Alembik”: Na akcję szliśmy przez Janiszowice. […] Koło cukrowni, gdzie byli Niemcy, zostawiliśmy ubezpieczenie 8 ludzi. Ukryli się za pryzmą buraków, na miejscu dzisiejszej szkoły nr 2 oraz przychodni i obserwowali okolicę. Przy żandarmerii (budynek Syndykatu) zostało czterech. W domu Makowieckiego (na rogu Fabrycznej i Kościuszki) była sień na przestrzał i nasi też tam stali. Mieli jeden ręczny karabin maszynowy (rkm) na 20 kul. Na ul. Partyzanckiej, obok Szkoły nr 1 stacjonowali Ukraińcy i tam obok zostało sześciu naszych, w tym jeden z Opola, Żabicki, a jego brat Henio z trzema obcymi koło apteki. Obok domu Zdanowiczów następnych czterech z obstawy. Przy każdej stójce był jeden chłopak z Opola, ponieważ ci znali dobrze wszystkie ścieżki w mieście. Ewa powiedział: wy z Opola idziecie do środka na więzienie, bo tam są wasi koledzy, a kto się boi iść, niech zostanie. Trzęśliśmy się ze strachu, ale nas wszystkich siedmiu poszło, nikt nie został. Wchodziliśmy od strony ul. Partyzanckiej, musieliśmy pokonać 3 m płot. Przechodziliśmy pojedynczo, podawało się karabin i następny. […] Na podwórku za apteką stał mały domek i w nim były dwie cele. Więźniów pilnował Władysław Pańsko, był klucznikiem. Siedział w takiej dobudówce, tam też spał. Janek, mój brat umiał naśladować lejtnanta, szefa Niemców. Ubrał się w mundur niemiecki. […] Podszedł blisko okna i walił w szybę. Naśladując lejtnanta, krzyczał łamaną polszczyzną: prinko, otwierać los, los. Zaspany Pońko otworzył, partyzanci wpadli, kazali mu być cicho i uwolnili wszystkich więźniów z dwóch cel. Popędziliśmy do bramy, była zamknięta. Pędem do Władysława, żeby dał klucze. […] Żabicki stojący na zewnątrz dał znać, że jest spokój i wtedy wyszliśmy[6]. Akcja zakończyła się pełnym sukcesem, bez żadnego wystrzału.

„Olap” wziął udział również w feralnej akcji z 22 października 1943 roku. Tego dnia żołnierze Kedywu pod dowództwem „Ewy” mieli zlikwidować mieszkankę Opola Lubelskiego, konfidentkę gestapo. Niestety w czasie akcji poległ „Ewa” oraz Janusz Jarosławski „Szponder”. Akcję w swoich wspomnieniach opisał Wacław Nieleszczuk „Sokół”: „Ewa” i „Hajnarek” [Henryk Żabicki – przyp. aut.] weszli do mieszkania. Otworzono im. „Hajnarek” strzelił do znajdującej się w mieszkaniu kobiety i uważał, że Michalczewska już nie żyje. Tymczasem komendant „Ewa” mówi: „Ona się jeszcze rusza. Pójdę i poprawię!” Wszedł do mieszkania, aby do niej strzelić, a tam zza parawanu strzelił do niego volksdeutsch młynarz [Kazimierz Reicher – przyp. aut]. Komendant „Ewa” dostał jedną kulę w głowę, a drugą w szyję. Na jego krzyk wbiegliśmy do mieszkania, a w tym czasie młynarz wyskoczył przez okno i poszedł w kierunku miasta. […] Wpadliśmy do mieszkania, wzięliśmy nieprzytomnego komendanta na ramiona i ponieśliśmy w kierunku Zajączkowa. Nas było wtedy kilku. Przechodziliśmy koło takich stawów. Słyszeliśmy strzały. To do naszych chłopaków, którzy byli w obstawie i nie wiedzieli, że my już się zlikwidowaliśmy, strzelała polska policja. Tamci chłopcy byli w naszej obstawie, stali jakieś 500 metrów od nas, przy studni, gdzie schodzą się drogi. W strzelaninie zginął wtedy „Szponder”, a Ferdynand Zaborski „Lew” został postrzelony. […] Komendant zmarł na naszych ramionach. Martwego „Ewę” przywieźliśmy do Godowa. Leżał w trumnie w stodole Stanisława Chmielewskiego w Antonówce, gdy zajechali tam Niemcy za kontyngentem. Zarządzono ostre pogotowie. Skierowaliśmy karabiny w stronę drogi, lecz Niemcy nie wkroczyli w obręb zabudowań. Pochowaliśmy komendanta niedaleko w lasku godowskim[7].

Zdjęcie "Olapa" z końcówki lat 40. XX w.   | Zbiory rodzinne Doroty Wołonciej
Zdjęcie „Olapa” z końcówki lat 40. XX w. | Zbiory rodzinne Doroty Wołonciej

Po śmierci „Ewy” dowództwo nad Oddziałem Dyspozycyjnym Kedywu przejął ppor. Stanisław Jagielski „Siapek”. Niestety został on przypadkowo aresztowany przez gestapo 7 grudnia 1943 roku w Ługowie. Pomimo tego, że był torturowany podczas śledztwa prowadzonym na lubelskim zamku, Niemcom nie udało się go złamać i ustalić jaką naprawdę pełnił funkcję w konspiracji. Został rozstrzelany 6 marca 1944 roku w publicznej egzekucji w Kurowie. W wyniku aresztowania „Siapka” Komenda Okręgu AK mianowała na dowódcę Oddziału Dyspozycyjnego „Kedywu” ppor. Hieronima Dekutowskiego „Zaporę”.

„Zapora” dowództwo nad oddziałem przejął na początku 1944 roku i od razu przeprowadził reorganizację podległych mu oddziałów. Swoje zgrupowanie podzielił na patrole, a te na drużyny. Wobec tego patrol „Ducha” został podzielony na trzy drużyny. Według Mariana Pawełczaka „Morwy” ich dowódcami zostali: Henryk Żabicki „Hajner”, Tadeusz Żabicki „Piekarus” oraz Bonisław Opoka „Olap”. Do drużyny „Olapa” należał również wóz taborowy oddziału powożony przez Czesława Bartosia „Jarzębia” oraz Jana Mirosława „Wilka”[8].

Bronisław Opoka „Olap” wziął udział we wszystkich akcjach przeciwko Niemcom, w których uczestniczył patrol „Ducha” w ramach Oddziału Dyspozycyjnego Kedywu a później Oddziału Partyzanckiego 8. pułku piechoty legionów AK pod dowództwem „Zapory”. Przy czym należy zaznaczyć, że w początkowej fazie patrol „Ducha” oraz „Kordiana” pozostały cały czas przy dowództwie. Dopiero w czerwcu 1944 roku, w momencie podzielenia zgrupowani na dwie części, patrol „Ducha” znalazł się pod bezpośrednim dowództwem zastępcy „Zapory” – Stanisława Wnuka „Opala”. Chociaż obie grupy bardzo ściśle ze sobą współpracowały i koncentrowały się przed większymi akcjami.

10 lutego 1944 roku patrol „Ducha” wziął udział w zniszczeniu niemieckiego pociągu niedaleko miejscowości Leśniczówka na trasie kolejowej Lublin-Rozwadów. W wyniku wybuchu ładunku wybuchowego wykoleiły się dwa wagony i zerwany został tor. Spowodowało to przerwę w transportach na 8 godzin. Dziesięć dni później w tym samym miejscu partyzanci ostrzelali pociąg ochronny z wojskiem. 29 marca patrole „Ducha” i „Kordiana” pod dowództwem „Zapory” zaatakowały 12 Niemców rekwirujących w Borzechowie żywość, których po rozbrojeniu odesłali w bieliźnie i podartych butach, bądź boso do Ratoszyna. 8 kwietnia oddział pod dowództwem „Zapory” zaatakował na szosie Warszawa-Lublin, pomiędzy Osinami a Wólką Osińską (w tzw. Kozim Borze), kolumnę złożoną z 3 samochodów Wehrmachtu z Grupy Armii „Północna Ukraina”, a następie ostrzelał samochód ciężarowy bazy lotniczej w Ułężu. W wyniku tego zginęło 2 żołnierzy lotnictwa, a 3 dalszych było rannych. Po walce oddział oderwał się bez strat od nieprzyjaciela[9].

Największą jednak bitwę Zaporczycy, w tym Bronisław Opoka „Olap”, stoczyli z Niemcami 24 maja 1944 roku w Lesie Krężnickim. Pięć patroli („Kordiana”, „Wampira”, „Żbika”, „Babinicza” oraz „Ducha”) zaatakowało z zasadzki kolumnę 16 niemieckich samochodów ciężarowych. W wyniku kilkugodzinnej bitwy Niemcy zostali rozbici i według danych partyzanckich mieli stracić w walce 50 żołnierzy, a dziesięciu wzięto do niewoli. Z czego dwóch kierowców (Polaka z Poznańskiego i Czecha siłą wcielonych do Wehrmachtu) przyjęto do oddziału partyzanckiego, a pozostałych rozstrzelano w czasie wycofywania się. Niestety w walce poległo też czterech partyzantów: Marian Figlus „Mewka”, Edward Szebesta „Czarny”, Jan Smutek „Swen” oraz Stanisław Pietras „Gwizd”.

>>> Zobacz także: Bitwa pod Krężnicą Okrągłą (24.05.44) <<<

Pogrzeb partyzantów z oddziału „Zapory” poległych 24. 05. 1944 r. pod Krążnicą Okrągłą: Mariana Figlusa ps. „Mewka”, Stanisława Pietrasa ps. „Gwizd”, Jana Smutka ps. „Swen” i Edwarda Szebesty ps. „Czarny”. | Oryginał w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. H. Łopacińskiego w Lublinie, sygn. 4364/Ia, www.bc.wbp.lublin.pl.

Ostatnią swoją bitwę „Olap” stoczył pod Kożuchówką 17 lipca 1944 roku. Tego dnia cztery patrole („Kordiana”, „Ducha”, „Wampira” i „Żbika”) przygotowały zasadzkę na żołnierzy Wehrmachtu wracających z Ratoszyna do Chodla. Po dłuższej walce Niemcy zostali rozbici, stracili pięciu zabitych i ośmiu rannych. Reszta w rozsypce uciekła w stronę Chodla. Również w tej walce straty ponieśli partyzanci. Zginął January Rusch „Kordian”, Adam Jaworzyński „Lwów”, Stanisław Skowyra „Sławek”.

>>> Zobacz także: Bitwa pod Kożuchówką (17.07.44) <<<

Powojenne zdjęcie "Olapa" | Zbiory rodzinne Doroty Wołonciej
Powojenne zdjęcie „Olapa” | Zbiory rodzinne Doroty Wołonciej

Po wkroczeniu sowietów „Zapora” rozwiązał swoje oddziały AK w Ratoszynie pod koniec lipca 1944 roku. Zgodnie z jego rozkazem partyzanci mieli wrócić do domów. „Olap” powrócił do Chmielnika, gdzie pracował na roli. Nie powrócił już czynnie do oddziału chociaż wspierał kolegów walczących w partyzantce antykomunistycznej. Dość często melinował ich w swoim domu. Po jednej z potyczek ukrywał się u niego również „Zapora”. Wkrótce po wyjeździe „Zapory”  do domu dziadka przyszła po niego bezpieka. – wspomina wnuczka – skatowano jego brata, który tam mieszkał razem z dziećmi. Dziadek znów miał szczęście był wówczas na weselu u kolegi i został ostrzeżony przez kogoś ze wsi. Dziadek  uciekł do Gdańska w którym przebywała jego siostra[10].

„Olap” zagrożony aresztowaniem w 1946 roku uciekł do Gdańska, gdzie pomagała mu jego siostra. Bojąc się o swoje jak i życie rodziny mieszkał w gruzowisku. Ujawnił się na mocy amnestii z 1947 roku.

Po ujawnieniu pozostał w Gdańsku, gdzie ożenił się z pochodzącą z Lubelszczyzny Janiną z domu Szczęsna. Zamieszkali razem w Oliwie i mieli córkę. Bronisław Opoka początkowo pracował na przysłowiowy chleb dorabiając i robiąc wieczorowo maturę. Po jej zdaniu zatrudnił się w Gdańskim Przedsiębiorstwie Instalacji Sanitarnych, gdzie przepracował do 1978 roku, kiedy odszedł na emeryturę. Po 1989 roku zaangażował się w działalność kombatancką, był odznaczony kilkoma medalami, w tym „Krzyżem partyzanckim”.

Bronisław Opoka „Olap” zmarł po ciężkiej chorobie 23 października 2000 roku. Został pochowany na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku.

Nagrobek Bronisława Opoki oraz jego żony | Fot. Dorota Wołonciej

Tekst powstał dzięki przekazaniu materiałów oraz wsparciu Doroty Wołonciej – wnuczki Bronisława Opoki „Olapa”.

PRZYPISY:
[1] Relacja wnuczki Bronisława Opoki „Olapa” – Doroty Wołonciej z dnia 17.06.2019 r. w zbiorach autora.
[2] A. Zawilski, Bitwy polskiego września. Tom 2, Łódź 1989, s. 258-274.
[3] Relacja wnuczki Bronisława Opoki „Olapa”…
[4] Zdanie wnuczki, „Olap” miał przekazać polskiej rodzinie jedną z krów należącą do majątku: Wspominał o pięknym bydle przywiezionym z Holandii , taka mleczna holenderka stała się powodem jego  dekonspiracji. Dziadek ulitował się nad biedną chłopską rodziną, mówił że bieda aż piszczała, a  gromadkę dzieci żywiła chuda kulawa krowina. Dziadek wiec wymienił  polską krasulę na rasową mleczną holenderkę. Gdy przejechali na kontrolę Niemcy zobaczyli kulawe bydlątko i zażądali ksiąg. Zawsze z uśmiechem opowiadał, że poszedł do biura po księgi i wyskoczył przez okno do sadu, a z stamtąd już do lasu do „chłopaków”.
[5] I. Caban, 8 pułku piechoty legionów Armii Krajowej. Organizacja i działania bojowe, Warszawa 1994, s. 129.
[6] E. Śmiech, K. Jastrzębski, Opole Lubelskie. Historia miasta i powiatu. Tom IV (1939-1944), Warszawa 2017, s. 364-365.
[7] Relacja Wacława Nieleszczuka „Sokoła””, [w:] Zaporczycy. Relacje. Tom IV, pod red. E. Kurek, Lublin 2011, s. 82.
[8] M. Pawełczak, Wspomnienia „Morwy”, żołnierza cc majora „Zapory”, Lublin 2011, s. 44.
[9] I. Kochanowska, Major Zapora, Sopot 1998, s. 9-12.
[10] Relacja wnuczki Bronisława Opoki „Olapa”…