Lis Stanisław

Lis Stanisław

Niewiele jest wiadomo o młodości Stanisława Lisa, oprócz tego że był bratankiem Wojciecha Lisa „Mściciela”. Już za okupacji jako młody chłopak działał w konspiracji w oddziale utworzonym przez swojego stryja. Pomimo młodego wieku brał udział w wielu akcjach przeprowadzonych za okupacji niemieckiej. Przykładowo zimą 1943 roku Wojciech, Stanisław Lis oraz Józef Mrozik, przebrani w niemieckie mundury, posługując się zdobycznym motocyklem z przyczepką, podjechali pod biuro projektów rozbudowy lagru (Heeresbauamt) w obozie SS na Smoczce i zabrali stamtąd przygotowane plany tworzonego przez Niemców poligonu w Nowej Dębie[1].

Po wkroczeniu sowietów Stanisław od razu dołączył do utworzonego ponownie w sierpniu 1945 roku oddziału stryja. Zaprawiony w boju również teraz był bardzo aktywnym żołnierzem albowiem brał udział w większości akcjach Lisa przeprowadzanych na posterunki MO, urzędy gminy czy służących ukaraniu aktywnych członków PPR.

Stanisław Lis zginął 25 listopada 1946 roku razem z całą grupą por. Tadeusza Jaworskiego „Zerwikaptura”. Tego dnia od samego rana dziesięcioosobowy oddział „Zerwikaptura” zatrzymywał przejeżdżające pojazdy na drodze w okolicach Majdanu Królewskiego, a następnie legitymował pasażerów.  Około godz. 7.45 żołnierze ,,Zerwikaptura” zatrzymali autobus PKS jadący z Rzeszowa do Warszawy. Wszystkim, oprócz kierowcy i jego pomocnika nakazali opuścić pojazd, po czym sami zajęli miejsce w samochodzie. Nakazano szoferowi jechać do Ostrowów Baranowskich. Niestety wśród pasażerów znalazł się funkcjonariusz WUBP w Rzeszowie Janusz Sobiłło. Udający cywila został wypuszczony i szybko zawiadomił resort bezpieczeństwa. Została zorganizowana grupa pościgowa składająca się z 20 żołnierzy KBW, czterech funkcjonariuszy UB i jednego milicjanta, który pełnił rolę przewodnika. Tymczasem partyzanci dotarli do Ostrowów Tuszowskich, gdzie zatrzymali się na odpoczynek. „Zerwikaptur”, mimo ostrzeżeń Wojciecha Lisa wraz z podkomendnymi zmarnował wiele czasu w karczmie w Ostrowach Tuszowskich, nie zdając sobie sprawy z zastawionej na niego przez UB pułapki. Następnie oddział wyruszył w dalszą drogę w kierunku Toporowa, gdzie wpadli okolicy „księżego lasku” wpadli w zasadzkę KBW-UB. Walka trwała kilka minut. Od kul resortu zginęło dziewięć osób, w tym kierowca autobusu i jego pomocnik[2].

Zasadzkę odkryli jadący na stopniach samochodu partyzanci i zaczęli się ostrzeliwać. Tych, którzy próbowali się wydostać z wnętrza pojazdu, kosiły gęste serie z broni maszynowej. Porucznikowi Jaworskiemu udało się jednak wyskoczyć z samochodu. Biegnąc w kierunku najbliższego z napastników, ostrzeliwał się z parabellum. Zginął jednak przeszyty kilkoma krótkimi seriami – pisał o akcji w jednym ze swoich artykułów historyk dr Mirosław Maciąga[3].

W walce polegli: por. Tadeusz Jaworski, kpr. Wojciech Głowieńka, szer. Antoni Rzeźnik, st. szer. Michał Mrozik, szer. Michał Chłopek, szer. Stanisław Lis oraz trzech partyzantów o nieustalonym nazwisku. Dwóm partyzantom udało się uciec. Byli to Stanisław Piechota i Jan Loc. Natomiast siły bezpieczeństwa nie poniosły żadnych strat. Po akcji zwłoki poległych (bez dokumentów[4]) przewieziono do Ostrowów Tuszowskich w celu identyfikacji przez tamtejszą ludność. Ciała wystawiono na pokaz publiczny, nakazując okolicznym mieszkańcom podać personalia zabitych. Ludność jednak nie udzielała żadnych informacji. Następnie zwłoki zostały wywiezione furmankami przez UB na cmentarz w Kolbuszowej, gdzie pochowano je we wspólnym dole bez obrzędu religijnego[5].

Śmierć grupy „Zerwikaptura” była największym ciosem dla oddziału Wojciecha Lisa jak i samego dowódcy. W jednym z raportów do Rzeszowa szef UB w Mielcu pisał, że w dniu 5 grudnia 1946 roku doniósł nasz agent „Młot”, że Lis Wojciech przechodził przez Hyki Dębiaki i przyszedł do pastuchów, którzy palili ognisko, usiadł przy nich i opowiadał, że zginęli jego najważniejsi ludzie i co on teraz będzie robił – zaczął płakać i odszedł stronę lasu[6].

Pomnik w miejscu zasadzki KBW-UB na trasie Ostrowy Tuszowskie-Toporów | Fot. R. Rzeszutek

Wobec osobistej tragedii w miejscu śmierci partyzantów Wojciech Lis postawił drewniany krzyż. Gdy ten uległ zniszczeniu, ktoś postawił kolejny. W 1994 roku właściciel tego lasu Jan Piekarski ufundował pomniczek i tablicę z inskrypcją: Ś.P. Żyli, bo chciałeś, umarli, bo kazałeś. Przechodniu, skłoń głowę i zmów pacierz. Tu zginęło 9 młodych ludzi od kul wroga. Wieczne im odpoczywanie. Trzy lata później w jego miejsce powstał aktualny pomnik z imienna tablicą poległych żołnierzy, taka sama tablica została umieszczona na grobie na cmentarzu gdzie spoczywają ich ciała[7].


PRZYPISY:
[1] M. Surdej, Oddział partyzancki Wojciecha Lisa 1941-1948, Rzeszów-Mielec 2009, s. 42.
[2] AIPN Rz 009/6, Sprawozdanie z przeprowadzonych dochodzeń w sprawie częściowej likwidacji bandy „Lisa”, 23 XII 1946 r., (Kolbuszowa), k. 1.
[3] M. Maciąga, Śmierć porucznika Tadeusza Jaworskiego, „Studia Rzeszowskie”, 1995, t. 1, s. 158.
[4] Brak dokumentów wymagały zasady konspiracji. Dzięki temu partyzanci chronili swoje rodziny przed represjami ze strony władz w przypadku wpadki.
[5] R. Rzeszutek, Jak zginęli żołnierze „Zerwikaptura”? Stało się to niedaleko Mielca, https://czyliwiesz.pl/zgineli-zolnierze-zerwikaptura-stalo-sie-niedaleko-mielca/, dostęp: 30.04.2018 r.
[6] AIPN 04/211, Raport dekadowy szefa PUBP w Mielcu do szefa WUBP w Rzeszowie za okres 27.XI-7.XII.46, 7 XII 1946 r., (Mielec), k. 185.
[7] Nie wiadomo dlaczego, wśród poległych widnieje nazwisko Tadeusza Szindlera, który nie brał udziału w tej akcji. Ujawnił się na mocy amnestii z 1947 roku i wyjechał na zachód.