Kocoń Jan „Ryś”
Jan Kocoń urodził się 22 maja 1922 roku w Opolu Lubelskim w rodzinie rzemieślniczej. Był najstarszym dzieckiem Klemensa – miejscowego rzeźnika, i Marianny z domu Kopp. Miał dwójkę rodzeństwa: brata – Przemysława (1925 r.) oraz siostrę Helenę (1927 r.)[1].
Jan Kocoń swoją działalność konspiracyjną rozpoczął już w marcu 1941 roku, w momencie złożenia przysięgi ZWZ-AK. Przyjął wówczas pseudonim „Ryś”, którego używał do końca działalności konspiracyjnej. Początkowo podporządkowany był miejscowej placówce i jego głównym zadaniem był kolportaż podziemnej prasy i tajne szkolenie wojskowe.
Na przełomie 1942-1943 roku w Opolu Lubelskim zaczęła formować się drużyna dywersyjna AK, której organizatorem i dowódcą był January Rusch „Kordian”. Drużyna ta była jednostką dyspozycyjną komendanta podobwodu. Na jego zlecenie wykonała akcje, polegające głównie na oczyszczeniu terenu z osób współpracujących z okupantem. Działalność ta spowodowała, że znaczna część ludzi została zmuszona do ukrywania się. W ten sposób już we wczesnym okresie drużyna zatraciła cechy grupy garnizonowej i stała się faktycznie grupą lotną[2]. Do tych osób zaliczał się również Jan Kocoń „Ryś”, który zajmował się wykonywaniem wyroków sądu podziemnego.
Zaczął się rok 1943. Ja pierwszą akcję miałem z konfidentem Łopackim. To był poważny konfident. On miał od AK wyrok śmierci. To był ciężki do wykonania wyro, bo nie sypiał w domu, był w żandarmerii. Łopacki był szefem kapusiów na terenie Opola Lubelskiego. Wyrok miał od dawna. Łopackiego sam osobiście rąbnąłem. Pamiętam, wypiłem sobie jeszcze kieliszek wódki na odwagę, opaskę sobie założyłem jako dyżurny, bo do domu późno wracał, podpity. To było 19 marca 1943 roku. To było moje pierwsze wykonanie wyroku. – wspominał po latach „Ryś” – Potem latem, w lipcu 1943 roku, wyrok śmierci od AK dostał wójt-burmistrz Opola Lubelskiego. To był Czech albo Niemiec, mieszkał w Wąwolnicy. Ten wyrok wykonaliśmy na terenie Wąwolnicy, koło kolejki. Byli wtedy „Kordian” i kolega Stanisław Wyżykowski „Mściciel”.[…] Potem w tym samym roku wypadł jeszcze jeden wyrok. To był pracownik Arbaitsamtu Stanisław Nabożny. On posyłał ludzi na roboty do Niemiec. Był bardzo aktywny. Na niego też był wyrok podziemnego sądu Armii Krajowej. Załatwiłem go w biały dzień przed Karczmiskami. Ten wyrok wykonałem sam[3].
„Ryś” wziął udział również w spektakularnej akcji odbicia więźniów powiązanych z konspiracją z więzienia niemieckiej żandarmerii w Opolu Lubelskim. Przeprowadzono ją 6 października 1943 roku przez oddział 30 żołnierzy AK pod osobistym dowództwem cc. ppor. Jana Poznańskiego „Ewy” – twórcy patroli dywersyjnych lubelskiego Kedywu. Jak wspomina Przemysław Kocoń „Alembik” koncentracja wyselekcjonowanych ludzi z okolicznych placówek Armii Krajowej nastąpiła w lesie niedaleko Skokowa. Na akcję szliśmy przez Janiszowice – opisywał przebieg „Alembik” – Koło cukrowni, gdzie byli Niemcy, zostawiliśmy ubezpieczenie 8 ludzi. Ukryli się za pryzmą buraków, na miejscu dzisiejszej szkoły nr 2 oraz przychodni i obserwowali okolicę. Przy żandarmerii (budynek Syndykatu) zostało czterech. W domu Makowieckiego (na rogu Fabrycznej i Kościuszki) była sień na przestrzał i nasi też tam stali. Mieli jeden ręczny karabin maszynowy (rkm) na 20 kul. Na ul. Partyzanckiej, obok Szkoły nr 1 stacjonowali Ukraińcy i tam obok zostało sześciu naszych, w tym jeden z Opola, Żabicki, a jego brat Henio z trzema obcymi koło apteki. Obok domu Zdanowiczów następnych czterech z obstawy. Przy każdej stójce był jeden chłopak z Opola, ponieważ ci znali dobrze wszystkie ścieżki w mieście. Ewa powiedział: wy z Opola idziecie do środka na więzienie, bo tam są wasi koledzy, a kto się boi iść, niech zostanie. Trzęśliśmy się ze strachu, ale nas wszystkich siedmiu poszło, nikt nie został. Wchodziliśmy od strony ul. Partyzanckiej, musieliśmy pokonać 3 m płot. Przechodziliśmy pojedynczo, podawało się karabin i następny. […] Na podwórku za apteką stał mały domek i w nim były dwie cele. Więźniów pilnował Władysław Pańsko, był klucznikiem. Siedział w takiej dobudówce, tam też spał. Janek, mój brat umiał naśladować lejtnanta, szefa Niemców. Ubrał się w mundur niemiecki. […] Podszedł blisko okna i walił w szybę. Naśladując lejtnanta, krzyczał łamaną polszczyzną: prinko, otwierać los, los. Zaspany Pońko otworzył, partyzanci wpadli, kazali mu być cicho i uwolnili wszystkich więźniów z dwóch cel. Popędziliśmy do bramy, była zamknięta. Pędem do Władysława, żeby dał klucze. […] Żabicki stojący na zewnątrz dał znać, że jest spokój i wtedy wyszliśmy[4]. Akcja zakończyła się pełnym sukcesem, bez żadnego wystrzału.
Po akcji tej „Ryś” poważnie zachorował na tyfus. Ukrywał się i leczył na zaprzyjaźnionych kwaterach głównie w okolicach Bęczyna w gminie Urzędów. W grudniu 1943 roku otrzymał świąteczny urlop i na czas wigilii powrócił do rodzinnego Opola Lubelskiego. Niestety bardzo szybko został rozpoznany przez granatową policję i aresztowany. Na szczęście udało mu się przekupić pijanego strażnika i uciec z więzienia oraz powrócić do oddziału. „Ryś” jeszcze w marcu 1944 roku wykonał wyrok na granatowym policjancie Ligmanie, który stał za jego wcześniejszym aresztowaniem[5].
W tym czasie dowództwo nad oddziałem partyzanckim lubelskiego Kedywu, któremu podporządkowana była drużyna „Kordiana”, objął Hieronim Dekutowski „Zapora”. Wówczas „Ryś” już nie opuszczał szeregów oddziału i wziął udział w we wszystkich akcjach zgrupowania pod dowództwem „Zapory”. Bral udział m.in. w dwóch największych potyczkach oddziału z Niemcami tj. 24 maja 1944 roku w Lesie Krężnickim oraz 17 lipca 1944 roku pod Kożuchówką. Oba te starcia należy uznać za zwycięskie, ale okupione partyzancką krwią.
>>> Zobacz także: Kalendarium działania Oddziału Partyzanckiego AK „Zapory” – 1943-1944 <<<
Po wkroczeniu sowietów na teren Lubelszczyzny oddziały partyzanckie „Zapory” zostały rozwiązane. Początkowo Jan Kocoń powrócił do rodzinnego domu w Opolu Lubelskim, ale zagrożony aresztowaniem zaczął się ukrywać. Wyjechał do Lublina, gdzie ukrywał się razem z Henrykiem Żabickim „Hajnerem” oraz Wacławem Nieleszczukiem „Sokołem”. Wszyscy trzej ukrywali się w jednym z mieszkań w lubelskiej kamienicy i tam 23 sierpnia 1944 roku zostali aresztowani przez NKWD. Wchodzimy w bramę na Orlej 7, gdzie mieszkaliśmy na drugim piętrze, a tu nagle nie wiem skąd wyrosło trzech bojców z pepeszami. Tam już na nas czekała zasadzka – wspominał po latach „Ryś” – Prowadzą [nas – przyp.aut] na Chopina 7. Tam było NKWD, punk przejściowy, segregacja. […] Wchodzimy ma Chopina 18, pakują nas do piwnicy, a w piwnicy już nasze chłopaki siedzą. […] Tam nas trzymali dziesięć dni. Bić nas nie bili, ale moralnie męczyli bardzo… Przesłuchania trwały całymi nocami. 3 września 1944 roku sowieci zawieźli nas na lotnisko w Świdniku, skąd odlecieliśmy do Rosji[6].
Samolot z „Rysiem”, „Hajnerem”, „Sokołem” oraz innymi dziesięcioma aresztowanymi żołnierzami AK (w tym komendantem Okręgu Lublin AK gen. Kazimierzem Tumidajskim „Marcinem”) doleciał na lotnisko szkoły oficerskiej w Charkowie. Jak wspominał „Sokół”: z Charkowa, gdzie trzymali samych polskich generałów, pułkowników i przedwojennych wojewodów – takich jak my [szeregowych żołnierzy – przyp.aut] było tam może najwyżej dziesięciu – w dniu 29 grudnia 1944 roku przewieźli nas do Riazania. […] Stamtąd były dwie drogi: do domu, albo w czapę[7].
Zgodnie z dokumentacją Indeksu Represjonowanych, prowadzonym przez Ośrodek KARTA i IPN, Jan Kocoń trafił najpierw do obozu jenieckiego nr 178-454 w Riazaniu, a później został przeniesiony do obozu w Baranowiczach. Zwolniono go i repatriowano do Polski 26 października 1947 roku[8].
Po powrocie zamieszkał w rodzinnym Opolu Lubelskim. Jan Kocon zmarł w 1999 roku i został pochowany na miejscowym cmentarzu parafialnym.
PRZYPISY:
[1] E. Kurek, Zaporczycy w fotografii 1943-1963, Lublin 2009, s. 129.
[2] Z. Gnat-Wieteska, Inspektorat Puławski ZWZ/AK-WiN 1939-1949, Pruszków 2005, s. 16-17.
[3] Relacja Jana Koconia „Rysia”, [w:] Zapory Żołnierze Wyklęci. Tom I, pod red. E. Kurek, Warszawa-Kraków 2016, s. 141.
[4] E. Śmiech, K. Jastrzębski, Opole Lubelskie. Historia miasta i powiatu. Tom IV (1939-1944), Warszawa 2017, s. 364-365.
[5] Relacja Jana Koconia „Rysia”…, s. 142-145.
[6] Ibidem, s. 148.
[7] Relacja Wacława Nieleszczuka „Sokoła””, [w:] Zaporczycy. Relacje. Tom IV, pod red. E. Kurek, Lublin 2011, s. 84.
[8] Kocoń Jan, „Indeks osób represjonowanych”, https://indeksrepresjonowanych.pl, dostęp: 02.11.2019 r.